Spojrzałam na chłopaka z urażeniem. Nie lubię, kiedy nazywają mnie wiedźmą. Nawet nie wiem czemu.
- Phi. – mruknęłam po dłuższej chwili, usiłując wstać z ziemi. Skrzywiłam się lekko, czując tępy ból w prawej kostce. Spojrzałam na nią kątem oka. Powoli zaczynała puchnąć i nabierać koloru delikatnego fioletu. – Morderca. – dodałam cicho.
- Co ty tam do siebie mamroczesz? – mruknął.
- Nic. – odpowiedziałam, odwracając się do niego tyłem. Starałam się ignorować to nieprzyjemne uczucie. I mi wychodziło. Podeszłam powolnym krokiem do jeziora. Dopiero wtedy poczułam bijący od niego chłód. Na moich nogach i rękach natychmiast zaczęła pojawiać się gęsia skórka. Mimo to dotarłam do niezmąconej tafli wody i zamoczyłam w niej stopę. Zadziałało to jak środek przeciwbólowy. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i włożyłam drugą. Oparłam głowę na dłoni i zaczęłam przypatrywać się odbiciu nieba w lustrzanej tafli.
< Jeff? Miju i humorrrki~ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!