Wchodziłem właśnie po schodach na górę. Wspominając Camilę w myślach powtarzałem sobie: "Niedaleko pada jabłko od jabłoni". Od wejścia na piętro dzieliło mnie już kilka stopni, gdy usłyszałem krzyk wadery. Dochodził on z jednego z pokoi znajdujących się na piętrze. Zaintrygowany tym ruszyłem w kierunku owego krzyku. Stanąłem przed pokojem, z którego się wydobywał i przysunąłem ucho bliżej drzwi. To jednak nic nie dało, więc spróbowałem czegoś oldskulowego. Nachyliłem się i zajrzałem przez dziurkę od klucza. Ujrzałem jak pijany stary basior goni waderę po pokoju z flaszką. Pech chciał, że z pokoju z naprzeciwko otworzyły się drzwi i wyjrzała z nich wadera. Skomentowała moją sytuację następująco "Zboczeniec". Po chwili zamknęła drzwi do swojego pokoju, a ja powróciłem do mojego stalkowania. Widziałem już, że miało dojść do rękoczynów, więc musiałem działać szybko. Poluzowałem moją mocą zamek w drzwiach i otworzyłem je. Wadera była skulona w kącie z łapami obejmującymi jej kolana, a przy niej stał stary basior z flaszką. Dodatkowego klimatu dodawało otwarte okno i światło księżyca, które odbijało się na podłodze pokoju. Stary basior już miał się zamachnąć, gdy ujrzałem, że miał na sobie pasek z metalową sprzączką. Bez chwili zwłoki użyłem mojej mocy i jednym prostym szarpnięciem ręki wyrzuciłem go przez okno. Przyznam się do tego, że wyglądało to komicznie jak on wylatywał. Po całym incydencie wadera spojrzała na mnie, a ja jedynie przyłożyłem palec do swoich ust i powiedziałem nieme: "Ciii..".
I tak po krótkiej chwili zwłoki wreszcie stałem przed pokojem, w którym znajdował się "Cash". Postanowiłem darować sobie dobre zachowanie i jednym kopnięciem wywarzyłem drzwi. I tak oto go ujrzałem. Nie był takim starym basiorem jak "Tarcza", ale młody też nie był. Wtulały się do niego dwie kurtyzany, a po chwili cała trójka patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Lecz niedowierzanie "Cash'a" szybko minęło, bo zapewne się mnie spodziewał.
- Dziewczyny, proszę zostawcie nas samych.. - powiedział spokojnie do wader
Po chwili gdy wyszły zwrócił się do mnie:
- I jak? Przyjemny był pobyt w więzieniu? - spytał ironicznie
Nie wytrzymałem i mocą wbiłem w niego metalowy świecznik, który znajdował się na prawo od wejścia. On jedynie głośno stęknął i na jego twarzy zatańczył szatański uśmiech.
- Wiesz co ja robiłem przez te 10 lat?
Dałem mu dokończyć i popatrzyłem na sufit.
- Korzystałem z życia jak tylko mogłem! Przez ten cały czas osiągnąłem więcej niż jeden wilk podczas całego swojego życia. Oczywiście miałem na myśli Ciebie! - wykrzyknął
Na suficie był zawieszony metalowy żyrandol. Dlatego pozwoliłem, żeby gniew przejął nade mną kontrolę. Przyszpiliłem "Cash'a" do podłogi pod żyrandolem i powiedziałem w szale:
- Najwyższy czas spotkać swojego Stwórcę, Panie "Cash".
Poruszyłem ręką, a żyrandol spadł w dół. Ja jedynie odwróciłem się i usłyszałem jak ląduje na ciele basiora. Mogłem nawet usłyszeć jak wbija się w jego ciało. Moja misja jest tutaj ukończona. Teraz tylko uciec i znaleźć "Enigmę".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!