22 lip 2016

Od Kayuna - Do Abigail

- Ten pierd*lony złom chyba nie działa – warknąłem, uderzając parę razy łapą o kijek. Był obowiązany na trzonku różową , cekinową wstążką, bo kto mi zabroni?! Kupiłem właśnie na wyprzedaży jakichś medalików voodoo wykrywacz tęczy, i nic. Żadnej tęczy, żadnego garnka złota, skrzatów, jednorożce AWHHW! Kiedy już miałem nim rzucić o krzaki, usłyszałem krótki sygnał. Patyk zadrżał, a mi w oczach pojawiły się gwiazdki. Uśmiechnąłem się asymetrycznie pod nosem, idąc za coraz co mocniejszym sygnałem. Oddychałem głęboko, trzymając wykrywacz w pysku. Coraz głośniejszy, zaraz będę ją miał, jesten super wykrywatorem tęczów. Sprzedam garnek i będę miał wystarczająco kasy żeby kupić sobie własną plażę.
I wtedy wszystkie moje plany poszły się je*ać, bo w miejscu, gdzie powinien być mój hajs, stała biała wadera z obrożą na karku.
- Te, PANIUSIU! CO PANI SE ROBI CO?! PANI KRADNIE DZIECIĘCE MARZENIA! SPALIĆ TAKIE TO ZA MAŁO! – wrzasnąłem, wypluwając "wykrywacz" z ust. Nieznajoma odwróciła się w moją stronę z zaskoczonym wyrazem.
- Ja tutaj ważnych rzeczy szukałem, tym wykrywatorem, ale się okazało, że ty wzięłaś tą tęczę! – wydarłem się po raz drugi. Zamrugała parę razy zaskoczona.
- Ty sobie kpisz, prawda? Ten patyk. I tęcza. Ćpałeś coś dzisiaj? – syknęła, cofając się o jeden krok.
- Uważaj na słowa, mówisz do samego Kayuna, amebo umysłowa – warknąłem.

<Abi? Nie pytaj xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!