8 lip 2016

Od Moon - Cd. Daniela

Jakby na potwierdzenie jego słów, zaczęłam znowu ziewać. Organizm domagał się snu, a jakżeby inaczej. Ale papu też chciał. I jak tu to pogodzić? Sięgnęłam po tekturowe pudełeczko z logiem jakiejś restauracji, której ulotkę znalazłam w kieszeni spodni.
- Śpimy do południa- mruknęłam półżartem-półserio.
Dobrawszy się do jedzenia, chwyciłam za pałeczki, by spróbować złapać kurczaka w jakimś-tam-nie-wiadomo-jakim sosie. Po minucie walki, zaczęłam cicho kląć pod nosem na zmęczenie, aż Dan się na mnie dziwnie popatrzył. Ostatecznie rzuciłam wszystko w cholerę i poszłam do kuchni po widelec. A co sobie nie wezmę, jak mogę, hm? Mniejsza o to. Wróciłam z tym nieszczęsnym sztućcem i dopiero wtedy udało mi się cokolwiek zjeść. Kątem oka spojrzałam na chłopaka, który zaczął się śmiać [prawie krztusząc się swoją porcją], akurat w momencie, kiedy pałaszowałam mały kawałek mięsa.
- No co?- burknęłam, zupełnie nic nie rozumiejąc.
- Było powiedzieć, pomógłbym ci.
- Nie potrzebuję pokocy... to znaczy pomocy!- zaprotestowałam.- Po prostu jestem zmęczona i już ledwo kontaktuję.

[Dan?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!