5 lip 2016

Od Magnum'a - Prolog

Przez 10 lat tkwiłem w więzieni. 10 długich lat.. Nikt i nic mi ich nie przywróci. Zatem jedyne co mi zostało to zemsta. Dlatego podjąłem decyzję, że wyruszam na krwawą krucjatę przeciwko osobom, przez które trafiłem do więzienia. Oczywiście nie wyruszam na nią z pustymi łapami. Mam jeden adres, a pod nim znajduje się mój pierwszy cel. Nazywa się on "Tarcza" i jest wilkiem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo w mieście opanowanym przez partię. Partię, której 10 lat temu pomogłem wyeliminować ich przeciwników polityczne i partię, która mnie trąciła do więzienia. Ironia, nieprawdaż? Raz byłem "Bronią" w ich rękach, a teraz byłem więźniem w ich więzieniu. Nabuzowany tą myślą wyruszyłem w drogę. W drogę do domu "Tarczy".

Stanąłem przed drzwiami jego domu z zaciśniętymi w gniewie łapami. Z rosnącej we mnie złości zaczęły one lekko drżeć. Postanowiłem jednak, że załatwię to jak prawdziwy gentleman i najpierw zapukam zanim wyważę drzwi. Zatem uspokoiłem się, uniosłem moją prawą łapę i przysunąłem ją bliżej drzwi. Następnie 3 razy rytmicznie zapukałem. Pukanie odbiła się echem od drzwi i fala dźwięku pomknęła na ulicę za mną. I nastała cisza. Nikt mi z wewnątrz nie odpowiedział. Przypuszczałem, że tak się stanie, lecz byłem lekko zirytowany tym, że nikt mi nie odpowiedział. Dostałem nagle dziwnego przeczucia, żeby zapukać jeszcze raz. Zapukałem zatem jeszcze raz tym razem szybciej. Pukanie znowu odbiła się echem i znów nastała cisza. Lecz tym razem z wewnątrz odezwał się piskliwy głos małego basiora: "Tato, ktoś puka do drzwi!". Po usłyszeniu głosu basiorka przeszły mnie ciarki po plecach. Następnie w głowie zabrzmiał mi komunikat: "Kurwa, on ma dziecko! Nie mogę go zabić w jego własnym domu.." Postanowiłem więc, że schowam się za zaułek. Pobiegłem tam szybko i zacząłem się przyglądać całej sytuacji. Drzwi się otworzyły, a z nich wysunął głowę stary basior. Po zobaczeniu rysów jego twarzy powiedziałem sobie w myślach: "A więc to tak wygląda Tarcza..". Skołowany basior rozejrzał się wokół, a gdy spostrzegł, że nikogo nie ma wrócił do swojego domostwa. Po całym tym incydencie powiedziałem do siebie:
- Nie zabiję go w jego domu..
Szybko oblizałem moje, spękane wargi językiem.
- Zabiję go w jego pracy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!