Rae ruszył się. Obudziło mnie to, ale nie chciałam mu powiedzieć do końca tego, co zaczęłam. Nie chciałam, aby wziął mnie za jakąś głupią babkę, co za bardzo dramatyzuje czy coś... Jednak chyba zauważył, że już nie śpię, więc odezwał się:
- Cutt? Już nie śpisz? Powiesz mi, o co ci...
Nie pozwoliłam mu nawet dokończyć. Kategorycznie zaprzeczyłam.
- Nie chcę już niczego. Nie chcę już być tym cholernym Diabłem, nie chcę odbierać innym życia, nie chcę pamiętać o przeszłości, nie chcę pamiętać o Rodricku, nie chcę żyć, nie chcę... Mogłeś dać mi wtedy umrzeć. Mogłeś dać mi odjeść, mogłeś. Ale dlaczego tego nie zrobiłeś? Czemu mnie nie opuściłeś? Nie mogę odpowiedzieć sobie na te pytanie...
- Cuttle, co ty wygadujesz? – Zaniepokoił się basior.
- A co mogę wygadywać? Przeklinam siebie. Już dawno nie powinnam żyć, nigdy nie powinnam spotkać ciebie, bo tylko sprawiam ci problemy. W ogóle, to nie powinnam się urodzić. Jest ze mnie porażka losu, tak zwana. Rae, ja już nie wytrzymuję psychicznie tego wszystkiego... – Poczułam, jak moje oczy stawały się mokre.
-Cutt, nie mów tak nawet! Przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko...
- Rae, ja... Nie mogę z tobą być... Ja... Tylu rzeczy nie mogę! Ale je, cholera, jakoś przetrwałam! Ale nie mogę jakoś przeboleć tego, że, kurwa, nie mogę cię kochać! Nie potrafię kochać, rozumiesz?! Jestem bezuczuciową suką! Nie mogę kochać, nie mogę się cieszyć, nie mogę się zdziwiać... Nic nie mogę! Mogę się tylko wściekać i smucić! To jedyne, co mi zostało...! – Po tych słowach wybiegłam z jaskini, nie wytrzymując presji.
<Rae? Taka prawda ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!