Rano, gdy tylko się obudziłem wybrałem się na "krótki" spacer, który jak się okazało, wcale taki krótki nie był.
Szedłem po zachodnich terenach watahy. Myślami byłem natomiast zupełnie gdzie indziej...
Może przechadzałem się tak pół godziny, a może godzinę? W każdym razie sam już nie wiem - zupełnie straciłem rachubę czasu. Może to i dobrze?
Wdrapałem się po stromym zboczu na jedno całkiem niskie wzgórze. Rozejrzałem się dookoła. Moją uwagę przyciągnęło jedno, ogromne jezioro... i ktoś jakby siedzący po jego drugiej stronie, pod rozłożystym drzewem. Szybko popędziłem w tę stronę. Gdy znalazłem się już przy brzegu, miałem okazję lepiej przyjrzeć się tajemniczemu osobnikowi. Z pewnością był to wilk, nie inaczej. Ostrożnie obszedłem jezioro, aż znalazłem się kilka metrów za wilkiem.
- Co tu robisz? – zapytałem podejrzliwie, ale chyba nawet nie oczekując odpowiedzi z jego strony.
- To samo pytanie mógłbym zadać TOBIE – prychnął. Uniosłem wyżej łeb.
- Nie raczysz odpowiedzieć na moje pytanie?
- A ty? – odparł uparcie.
- A JA chyba pierwszy zadałem pytanie – burknąłem. – Możesz łaskawie odpowiedzieć?
- Po prostu się przechadzałem po terenach watahy... i powspominałem... – rozmarzył się basior. – Jak ci na imię, hę? – dodał po chwili. Uniosłem brwii. Po dłuższym czasie milczenia odpowiedziałem:
- Nie przedstawię się pierwszy.
- A, jasne. Jestem Zumi – powiedział mierząc mnie wzrokiem. Westchnąłem ciężko.
- Night Hunter – rzuciłem. – Zadowolony?
<Zumi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!