21 lip 2016

Od Faith

To był czwarty tydzień wędrówki. Dwa odizolowane od społeczności wilki podróżowały w poszukiwaniu miejsca, zwanym "domem". Wymęczone, spragnione, na całe szczęście fauna zwierząt była bogata, dzięki czemu nie musieliśmy głodować. Mimo tego czuliśmy pustkę. Poprzednia wataha nie należała do najstabilniejszych, przez co atak z wrogiego terytoria był niemożliwy do odebrania. Przez co też, tu i teraz, pod objęciami gwiazd podróżujemy w kierunku nieznanego.
- Faith! - dotarł do mnie znajomy głos
- Tak? - odwróciłam łeb w jego kierunku znajomego głosu
- ... Nie słyszałaś?
Zatrzymałam się na kroku
- Co masz na myśli?
Basior mógł mieć rację. Przez dłuższą chwilę wbiłam wzrok w ziemię i dałam się ponieść myślom. Prawdopodobnie coś przez to przegapiłam.
- ... Wycia
Między nami zapadła cisza. Układając uszy w różnych kierunkach, staraliśmy dowiedzieć się, z którego kierunku pochodzą. Były donośne, przez co nie mogły być aż tak daleko. W grę wchodziła również jeszcze jedna opcja: Donośnie terenu. Nieświadomie mogliśmy się również znajdować na terenach watahy.
Nasze ciała zalała radość. Raptownie na naszych pyszczkach ukazały się piękne uśmiechy. Rozradowani zaczęliśmy kręcić ogonami, bawiąc się przy tym. Na chwilę znowu poczuliśmy się jak szczeniaki. Po beztroskich sekundach wstaliśmy na cztery łapy. Odzyskując energię, przyśpieszyliśmy kroku.
***
- Myślę, że powinniśmy się rozdzielić, poszukać jakiegokolwiek członka watahy - odpowiedział upajając się widokiem nowego miejsca
Kiwnęłam głową. Był to dobry pomysł. Chociaż...
- Cricket
- Hm...? - mrukną niepewnie
- Daliśmy radę - Odpowiedziałam delikatnym, wzruszonym głosem
Ten nic nie odpowiadając ułożył pysk na mojej głowie, czochrając moje włosy.
- Uważaj na siebie
Mimo tego, że odnaleźliśmy nową watahę, nie moglibyśmy być w stu procentach pewni, czy mile nas przywitają.
- Ty również
To było ostatnie słowo, nim poszliśmy w dwie inne strony.
***
Widoki były majestatyczne, piękne... Niespotykane! Nigdy nie miałam okazji spotkać tak wielkiego, otwartego terenu. Przechodząc pod grubo osadzonymi liśćmi drzew, co chwili docierały do mnie delikatne śpiewy ptaków, szumy w buszach, czy mocniejsze powiewy wiatru, ocierające się o moje futro.
Moja rozkosz nie trwała długo. Między odgłosami natury, usłyszałam donośne warknięcie, najprawdopodobniej skierowane w moim kierunku. Dostrzegłam nieznajomą sylwetkę. Będąc na ich terenie, jedyne co mi pozostało, było ukazanie wobec ich swojej słabości. Skuliłam ogon aż do podbrzusza, opuściłam do tyłu uszy, oraz delikatnie się zgarbiłam.
- Chciałabym spotkać się z alfą - dodałam delikatnie wystraszonym głosem
< Wilku? ;w; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!