30 lip 2016

Od Nenyto cd Disapre

Nie wiem skąd, ale nagle pojawił się Ekko. Trudno było w tej chwili mi powiedzieć, że będzie miał przyrodnie rodzeństwo. Na szczęście chłopak się spieszył i wyszedł z mieszkania. Disapre nie poprzeciągawszy ciszy zaproponowała zrobienie czegoś do jedzenia. Chwyciła mnie i pociągnęła za sobą. Nie mając oporu poszedłem za nią.
-Nie umiem gotować, niestety. - Mruknąłem pod nosem. Oparłem się o blad jednej z szafek.
-To będziesz zmywać! - Skarciła mnie z uśmiechem na twarzy.
-Już to widzę. W tym mi pomożesz. Ja będę podwał naczynia, a Ty je myć i układać.
-Chciałbyś. Sam wszystko zrobisz. Zobaczysz. Może jednak jakąś sałatkę zrobimy?
-Okej, może dam radę coś pociachać. Ale teraz będziesz musiała się obżerać. Jeść za dwóch, może trzech? Albo więcej... - Zaśmiałem się wyjmując ostrzejszy nóż z szufladki. Moja ukochana w tym czasie poszperała w kontach by wyjąć pomidory, marchewki, sałatę i jakieś przyprawy.
-Oj, będę gruba i nikt mnie nie będzie chciał, pff... - Odsapnęła kpiącym głosem. Pokręciłem głową i stanąłem za nią. Złapałem w tali i lekko przytuliłem od tyłu. Ręce ułożyłem na podbrzuszu, aby je delikatnie pomasować.
-Ja będę chciał. W każdym możliwym sensie Skarbie. Mam nadzieję, że ciąża nam nie przeszkodzi w igraszkach nocnych. - Uśmiechnąłem się pod nosem i ucałowałem ją w bok szyi, mocniej tuląc.
-Przynajmniej ktoś. - Disapre przechyliła swoje ciało na prawą stronę i dała mi całusa w policzek.
-Ktoś... tsa...- Westchnąłem i odsunąłem się na bok. Chwyciłem kilka marchewek i zacząłem je obierać.
-Obraziłeś się? - Zerknęła na mnie.
-Nie, na moją kobietę nigdy. - Odrzekłem z przekonaniem w głosie.
-Twoją? Podoba mi się jak tak mówisz... - Odpowiedziała z rumieńcami na policzkach.
-To dobrze. Szkoda tylko, że ja jestem ktosiem.
-Haha, jesteś moim mężczyzna, co prawda marudnym, ale moim.
-Jaka maruda, jaka?! - w moim głosie pojawiła się ironia, a tuż po tym wybuch śmiechu. Marchewki które zdążyłem pokroić wrzuciłem do miski obok dziewczyny. Szturchnąłem Disapre łokciem. Przez najbliższe chwile dokuczaliśmy osobie nawzajem, do czasu skończenia sałatki. Mój tłuścioszek kazał mi nakryć do stołu który znajdował się w salonie. Tak też zrobiłem, niestety nie miałem pojęcia o tym i czarnulka musiała poprawić moje nakrycie.
W końcu nadszedł moment gdzie usiedliśmy w spokoju, obok siebie.
-Mam nadzieję, że się nie żartuje Twoim jedzeniem. - Znikąd zjawiły się te słowa. Spojrzałem na dziewczynę i strzeliłem pokerface.
-Ty możesz przeżyć, nie wiem jak maleństwa. - Odgryzłem się by po chwili skosztować skromnej potrawy. - Taka sobie, wole mięso.
Miałem wrażenie, że przez cały dzień sobie dogryzamy, nie aby się pokłócić ale dla zabawy.
Ahh, ulotne chwile. Zjedliśmy, posprzątaliśmy... teraz tylko siedzieć w ciszy. A po co słowa, gdy są gesty? Siedząc razem przytuliłem ją I podarowałem namiętnego całusa w usta. Jednak stwierdziłem, że jest za ładna pogoda by siedzieć w domu i zaproponowałem spacer.

Disapre?

2 komentarze:

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!