- Nie wąchaj pachy, nie myłem się parę... naście... dni – chrząknąłem, uśmiechając się niezręcznie – Ano i wiem, jestem super, powtarzam to już po raz setny. Odnoszę wrażenie, że o tym nie pamiętasz, złotko – westchnąłem, opierając się o ścianę jaskini. Enoki bąknął coś pod nosem i wyciągnął łeb spod mojego płaszcza.
- No co, przecież nic nie zrobiłem, tak? Nie powiedziałem, nie zjadłem, nie zgwałciłem niczym Reik, meh – rzuciłem zdziwiony, widząc jak się we mnie wpatruje. Zsunął się z kolan, usiadł naprzeciw i przymknął oczy. Na dodatek zagryzł mocno dolną wargę. O co mu chodzi?
- Co zrobiłeś? Dużo. Powiedziałeś? Tak samo. Mam cię powoli dość, ale jakiś dupek zwany "serce", mówi mi, żebym został z tobą i dalej cię lubił. Znasz gościa? Jestem pewny, że nie. Chociaż coś ci pewnie świta, masz przecież Amiszę i cały harem. Jesteś zadowolony ze swojego życia? Bo ja nie. Nie wiesz, co teraz przechodzę. Załamanyprzezkayunaenoki.exe przestał działać – warknął, uciekając gdzieś wzrokiem.
- Czekaj, co? Nie mogę ogarnąć chwilowo. Twój smut i testosteron mnie zagłusza. Enokiii, ja dobrze wiem, że mnie lubisz, ale nie mogę tak w chuj tego wszystkiego rzucić, okej? Chciałbym ci pomóc, ale nie ucieknę do Meksyku i nie założę z tobą potajemnie farmy taco, ani nie wezmę ślubu. Może, może mi nie wybaczysz, ale w sumie chyba przeżyję.
- To weź ze mną ślub tutaj i teraz! To się da załatwić, jesteś kapłanem, tak?
- Enoki, dość – wstałem gwałtownie, a Enoki uskoczył, przemieniając się w ludzką postać – Za dużo tych romansów. Po prostu, zrób to co masz zrobić i tyle – mruknąłem, zaciskając pięści.
- Co masz na myśli?
- Jesteś popierdolony, ale lubię cię. Daję ci ultimatum. Całujesz mnie teraz, ja to odwzajemniam i koniec romansów, albo nadal mnie prześladujesz. Wtedy ja zrywam kontakty z tobą. Dawaj, masz trzy sekundy. ODLICZAAAM, RAAAAZ, DWAAA...
< Enoki? HYHYHYHY >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!