- Magnum, proszę.. skup się na misji - powtarzałem sobie pod nosem
Wybaczcie, ale byłem w takim miejscy, gdzie skupianie na misji przychodziło mi bardzo opornie. Wydaje mi się, że poznaliście już jednego z moich najgorszych wrogów. Jest to popęd seksualny. Sprawia on, że moje decyzje są gwałtowne i nieprzemyślane. A poza tym krew zamiast płynąć do mózgu płynie do... po prostu gdzieś indziej. Czułem w moich wnętrznościach, że muszę ukończyć moją misję w jak najkrótszym czasie, bo moje pierwotne zapędy przejmą nade mną kontrolę. Dlatego gorączkowo zacząłem się rozglądać wokół mnie, a przy tym towarzyszyło mi w głowie jedno pytanie: "Gdzie jest Cash?". Od zapachu perfum i olejków zaczęło mi się kręcić w głowie. Przed moimi oczami pojawiły się fioletowe i niebieskie plamy (bo taki kolor miały tam światła). Ze wszystkim stron napływał do mnie namiętny chichot wader. Byłem już blisko odpłynięcia do krainy snów, gdy spostrzegłem kontury postaci zmierzającej w moim kierunku. Była to wadera, która podobnie jak inne była ubrana w fikuśny kostium. Gdy była już kilka kroków ode mnie postanowiłem się otrząsnąć i wyprostować.
- Hej, wszystko w porządku? - spytała mnie miękkim, aksamitnym głosem
Z tak bliska mogłem spostrzec jej makijaż i łagodne kontury jej twarzy. Oraz te jej oczy. Wielkie, przeszywające mnie namiętnie na wylot oczy. Teraz natomiast zmierzyłem ją całą wzrokiem, a gdy to zauważyła odpowiedziałem na jej pytanie:
- W jak najlepszym..
Na jej twarzy błyskawicznie pojawił się lekki uśmiech i z taką samą szybkością zniknął. Zaintrygowany jej uśmiechem zrobiłem to samo. Gdy to zauważyła popatrzyła na mnie z zaintrygowaniem i zapytała mnie ponownie:
- Czy my się znamy?
Przyjrzałem się jeszcze raz jej anielskiej twarzy i jej wielki oczom. Chyba miała rację. Pamiętam te rysy do dziś. Miała je moja dziewczyna. Tak miałem kiedyś dziewczynę. Z początku akceptowała moją inność, lecz gdy stałem się "Bronią" nie mogła już na mnie patrzeć. Lecz w tej dziewczynie było coś co mi nie pasowało. To był jej nos. Był za bardzo haczykowaty. Camila, bo tak miała na imię miała nos z delikatnym zakończeniem. Popatrzyłem jej w oczy i opuściłem wzrok w dół.
- Raczej nie - powiedziałem z wymuszonym uśmiechem
Po moich słowach odwróciła się ode mnie i zaczęła zmierzać w stronę miejsca, z którego przyszła. Jednak gdy widziałem jak tam idzie poczułem w głębi moje ciała impuls. Impuls, który kazał mi ją zatrzymać. Lecz nie po to, żeby ją poderwać, lecz żeby z nią porozmawiać. Zatem szybo podbiegłem za nią i dotknąłem jej ramienia. Było bardzo miękkie. Odwróciła się w moim kierunku i zarzuciła przy tym włosami.
- Czy możemy pogadać?- spytałem
Ona jedynie wzruszyła ramionami i odpowiedziała, że tak. Przybliżyłem się zatem do niej i wyszeptałem do jej ucha:
- Ale na osobności..
Widziałem w jej oczach, że się tego spodziewała, więc wzięła mnie za rękę i pokierowała do skrytego za zasłonami pokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!