Dlaczego była tak... zdenerwowana? Przecież nic takiego nie zrobiła. A może to ja popełniłam jakiś błąd, nawet nieumyślnie? Bardzo możliwe, w końcu pierwszy raz miałam tak bliski kontakt z kimś młodszym ode mnie, kim miałam się opiekować. Tak względnie, to niańczyć i robić za drugą mamę. Nie żeby mi to przeszkadzało, przecież każdy czasem musiał wziąć na siebie jakąś większą odpowiedzialność, a mi takie coś, jak wychowanie Amiszy pewnie by się przydało. Tylko może powinnam ogarnąć dupę, przecież tak naprawdę nie było między nami nic, oprócz zwykłej znajomości na bazie młodzik-dorosły.
- Amka, co ci jest?
Ta zakłopotała się jeszcze bardziej, spoglądając ukradkiem na foliowe torby z zakupami. Czyli o to chodziło? O rzeczy? Pieniądze? Pokręciłam głową z pobłażliwym uśmiechem.
- Siadaj- nakazałam, wskazując na jeden z wolnych stolików.
Kiedy to zrobiła [oczywistą oczywistością jest to, że poszłam w jej ślady], przyjrzałam się młodej uważnie. No nie powiem, niezły przypadek mi się trafił.
- Jestem twoim mistrzem- zaczęłam spokojnie- ale też opiekunką. Mam cię wychować, nie pozwolić na to, by czegokolwiek zabrakło, jeśli chodzi o ciebie. Krócej ujmując: jestem jakby matką. Taką przyszywaną, to prawda, ale jednak. O pieniądze się nie martw, przecież to nic takiego. Jak zabraknie, złapię kilka zleceń albo jakąś robotę na lewo i po sprawie. Pamiętaj, że mieszkamy razem, pod jednym dachem. Jesteśmy w pewnym sensie rodziną i nie chcę słyszeć sprzeciwów. Tylko czasami sama mogę przesadzić z opiek... Opowiem ci o tym w domu, tu nie jest miejsce na takie tematy. To jak? Do coli sałatka? Nuggetsy? Czy może coś innego? Wolisz zjeść tu, czy bierzemy na wynos, hm?
[Amisza? Wybacz, że tyle czekałaś :')]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!