Zaskoczył mnie gest dziewczyny. Przez pierwsze chwile stałem, jakbym był sparaliżowany. Jednak później uśmiechnąłem się pod nosem, i również ją objąłem.
- Nie masz mi za co dziękować. – odpowiedziałem w końcu, lekko pocierając plecy Savey. Była cała przemoczona. Ja zresztą też. W końcu puściłem biedną dziewczynę, pozwalając jej usiąść. Rozejrzałem się po grocie w poszukiwaniu czegoś, co przewodzi ciepło. Zobaczyłem gdzieś w kącie zawalone drzewo. A dokładniej patyki. Czyli idealna rozpałka. Podszedłem do znaleziska i zacząłem urywać większe badyle.
- P-p-pomóc ci? – zapytała cicho Savey.
- Nie. Dam sobie radę sam. – odparłem, posyłając jej uśmiech przez ramię. Gdy nazbierałem dostatecznie dużą kupkę wróciłem do dziewczyny i ułożyłem coś na kształt stosu blisko kamienia, na którym siedziała. Wyjąłem mały nożyk myśliwski z kieszeni, po czym spowiłem go ogniem. Przyłożyłem płonące ostrze do wysuszonego drewna, które prawie natychmiast zajęło się ogniem. Zdjąłem przy okazji bluzę, którą rzuciłem obok ogniska, aby woda z niej wyparowała. Obserwowałem jeszcze przez chwilę płomienie, po czym dosiadłem się do blondyny. Kątem oka zauważyłem, że nadal drżała z zimna. Gdybym dał jej swoją bluzę, to byłoby jej jeszcze chłodniej. Więc objąłem ją ramieniem, przyciągając do siebie. Zaskoczona dziewczyna oparła się o mój tors i spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem.
- No nic nie poradzę na to zimno, nie patrz tak na mnie. – zaśmiałem się cicho, mimowolnie wpatrując się w jej błękitne oczy.
< Sav? Ale mi go na romanse wzięło.. xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!