Westchnąłem cicho i opatuliłem chłopaka swoimi kończynami. Chwilę później wstałem i otrzepałem się w drodzę powrotnej na ławkę. Spojrzałem pytającym wzrokiem na zdegustowanego Kayuna.
- Sorka, czasami mnie ponosi - runąłem ciałem na spruchniałą ławkę. - Wiesz te trzy lata temu, kilka miesięcy po moim urodzeniu myślałem, że moje życie będzie jak bajka. Sądziłem, że kiedyś znajdę sobie dziewczynę, która z czasem zostanie moją partnerką i spłodzimy wspaniałe, małe szczeniaki - zaśmiałem się cicho. - Jednak w moje pierwsze urodziny zobaczyłem basiora, nawet nie pamiętam jego imienia. Zakochałem się w nim jak taka mała dziewczynka, chodziłem za nim, podziwiałem. On to tak poprostu wykorzystał. Przecież jaki poziom inteligencji może mieć mały Enoki? Pewnego dnia zabrał mnie ze sobą na polowanie. Jak gdyby nigdy nic udawał zainteresowanego moją osobą, ale wtedy wskazał łapą w pewne miejsce. Była tam moja matka, rozmawiająca z dwoma basiorami, którzy prawdopodobnie byli parą. Wiesz co się później stało? Mój kochany tatulek wyszedł zza krzaków i tak po prostu z jakąś laską zaczął atakować całą trójkę. Zgadnij co wtedy zrobił mój drogi towarzysz? - zapytałem zerkając przelotnie na czarnowłosego.
- No nie wiem. Zaczął cię pocieszać? - Kayun warknął znudzony, prawdopodobnie moim towarzystwem. Zaśmiałem się gorzko na jego odpowiedź.
- Pobiegł do nich i zaczął pomagać. Uciekłem wtedy od nich zdając sobie sprawę, że mój ojciec to totalny homofob, a basior, którego kochałem, chciał mi to pokazać. To wtedy zacząłem odgryzać sobie skrzydła. Obwiniałem się za całe zdarzenie. Za wszelką cenę chciałem tak poprostu zmienić orientację na hetero. Jaki to ja byłem głupi myśląc, że to jest możliwe. Niestety mam to w genach i nic nie poradzę. Kilka miesięcy później zacząłem uciekać, mając kompletnie dość rodzinnej watahy. To wtedy stałem się tym aspołecznym dupkiem, którego nikt nie lubi, bo w niektórych sytuacjach zachowuję się jak upośledzony psychicznie. Po rocznej wędrówce trafiłem tutaj. Jestem jaknajbardziej świadom tego, że wszyscy mnie nienawidzą za to kim jestem. Za to kim się urodziłem, więc jeśli naprawdę nie chcesz spędzać ze mną czasu to idź, droga wolna. I tak nikt się mną nie interesuje. Równie dobrze mógłym się po prostu zabić, a świat byłby taki sam. Ty byłbyś szczęśliwy, Amisza by była, a może nawet cała wataha. W końcu komu potrzebny rozwydrzony pedał, który tylko sprawia problemy, bo lubi w dupę... Kiedyś mówiłem, że Złamanego serca nie odbuduje ta sama osoba, która je złamała. To prawda, a jeżeli tak się stało to znaczy, że nie było zbyt złamane. Znalazłem osobę, która tak jak gdyby nigdy nic potrafiła je posklejać, jednak jakie jest moje szczęście? Ten znowu był hetero, ale siedział ze mną, pomimo tego, że ja nie miałem pojęcia dlaczego - zacząłem mówić o chłopaku, który znając życie i tak mnie nie słucha. Może to i lepiej? - Jednak jestem mu wdzięczny, że posklejał ten kochający niewłaściwe osoby organ chociaż w kilku procentach. Wiem, że głupio gadam i prawdopodobnie mnie nie słuchasz, bo mnie nawet nie lubisz, ale ja ciebię tak, co jest dziwne, bo ja nikogo nie lubię i w ogóle. Dziękuję ci za to, że ze mną siedzisz, bo miło było się wygadać... tak jakby cały noszony ciężar ze mnie spadł. Serio dzięki... i naprawde jesteś spoko - skończyłem swoje niemądre opowiadanie, mentalnie uderzając się z łopaty w głowę, za wspominkę o Kayunie w tym całym gównie. Wstałem cicho i znowu podszedłem do czarnowłosego chłopaka. Enoki przyznaj sam sobie, że jest seksowny i na niego lecisz, no i chciałbyś żeby cię-. Pokiwałem gwałtownie głową na boki, by odgonić zboczone myśli i uśmiechnąłem się smutno do towarzysza.
<Kay?Dzięki za wysłuchanie wywodów Śnieżynka>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!