Czy to pułapka? Czy może Enigma po prostu zapomniał zamknąć drzwi? Choć wiem, że pierwsza odpowiedź jest poprawna to w głębi duszy mam nadzieję na tą drugą..
Zacząłem wyciągać łapy do przodu, najpierw prawą, a później lewą i się do nich przyciągać. Z początku sprawiało mi to trudność z powodu ogromu niemocy jaki mi towarzyszył w kościach, ale potem już nie czułem bólu. To chyba źle, co nie? Gdy doczołgałem się przez drzwi wejściowe do domu Enigmy spostrzegłem, że moje łokcie są całkowicie zdarte. Powoli też ściekała z nich krew, ale jak już powiedziałem przestałem odczuwać ból. Gdy podniosłem głowę z ziemi i spojrzałem się przed siebie to uległem miłemu zaskoczeniu. Przede mną plasował się korytarz pełen odnóg na lewo i prawo, a na jego końcu był pokój z oświetlonym biurkiem. A przed biurkiem nachylona była postać w szarym płaszczu z kapturem. Czy to Enigma? Mam nadzieję, ale z mojego punktu widzenia (czyli dżdżownicy pełzającej po ziemi) nie mam z nim żadnych szans. No chyba, że zdołałbym się doczołgać niezauważony i zrzucić jakiś regał, czy nawet wysoki świecznik. Zacisnąłem zęby i czołgałem się wzdłuż korytarza dalej. Po chwili czołgania zdałem sobie sprawę, że niemoc w nogach trochę osłabła i gdybym bardzo się przyłożył to mógłbym wstać. Postanowiłem to zatem zrobić. To była chyba najdłuższa chwila w moim życiu. Moje nogi ruszały się jak galareta, po chwili dołączyło do nich całe moje ciało. Jednak udało mi się i pierwszą rzeczą jaką zrobiłem to było zaparcie się łapą o ścianę znajdującą się blisko mnie. Zacisnąłem na niej mocno łapę i kierowałem się dalej. Tak mocno zaciskałem zęby na wargach, że zaczęła z nich ściekać krew. Byłem już od niego kilka kroków, a on nadal był odwrócony. Wiecie co? Koniec podchodów. Jeżeli mam umrzeć to zrobię to z uśmiechem na ustach. A uśmiech na ustach dostanę od obrażania moich wrogów:
- Enigma.. mistrz intryg i knucia..
Po każdym słowie sapałem głośno.
- Nieuchwytny i niezwyciężony..
Teraz zaciągnąłem się głęboko powietrzem i postanowiłem urazić jego dumę:
- I stoi do mnie odwrócony plecami?
Po tych słowach zobaczyłem jak lekko odwrócił zakapturzoną głowę w moim kierunku.
- Może wreszcie się odezwiesz? Śmiało! Powiedz coś zanim Cię zabiję!
Tym razem całkowicie się do mnie odwrócił. Następnie zacisnął pięść i zdjął kaptur:
- Przepraszam - powiedział cicho
Po zobaczeniu jego twarzy moje źrenice się zwężyły i po plecach przeszły mnie dreszcze. I jedyne co poczułem to drewniana pałka, którą zostałem uderzony w głowę. A po tym jak zostałem ogłuszony i zemdlałem to znowu nic nie czułem. Dlaczego? Bo zakapturzoną postacią był Cain...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!