Spojrzałam morderczym wzrokiem na Jeff'a. Nie dość, że pierwsze mnie nazywa wiedźmą, to jeszcze później chce mnie ukamieniować. Darowałam sobie krzywdzenie go, gdyż z bólu pojawiły mi się mroczki przed oczami. Woda w końcu przestała dawać ukojenie nawet wtedy, gdy ruszałam stopą. Korzystając z tego, że było lato, bez namysłu wskoczyłam do jeziora. Wpierw doznałam lekkiego szoku, bo woda była chłodna, jednak po chwili się do niej przyzwyczaiłam. Oparłam się plecami i skałę, na której przed chwilą siedziałam i przymknęłam oczy. Jednak dziwny błysk przedarł się przez moje powieki. Momentalnie cofnęłam się pół kroku i zaczęłam przypatrywać się miejscu, z którego dobiegło mnie światło. I to właśnie był mój błąd. To ponownie rozbłysło. Tym razem wręcz oślepiało, przez co zmusiło mnie do zasłonięcia twarzy ręką. Gdy ponownie przejrzałam na oczy, zauważyłam, że jestem w zupełnie innym miejscu. Fioletowe niebo, dwa księżyce i niebieskie drzewa. Co było najgorsze? Choćby to, że byłam sama.
< Jeff? Masz spokój od czerwonowłosej panny :') >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!