Zaśmiałam się, przytuliłam go jeszcze raz
-Nie martw się, wstawię się za ciebie-puściłam mu oczko-ale...to też było w żartach, na moje ciało niestety musisz sobie zasłużyć, misiu...dobrze idę, bo zaraz Moon to ze mnie zrobi wycieraczkę
Na pożegnanie pomachałam mu i odeszłam na trening do Moon
Przed treningiem, Moon dała mi niezły wycisk... ale nie był to surowy, dwadzieścia pompek, na dobry początek.
Gdy jednak Moon zauważyła, że robię postępy, puściła mnie wcześniej, wtedy mogłam zobaczyć się znowu z Kayunem. Ale Kayuna nie było, nigdzie.
Usiadłam i popatrzyłam dookoła, i myślałam gdzie on mógłby być.
Ale Kayun jak okazało się, był w swojej jaskini
-Hej, Kayun...
-Cześć, i jak tam treningi?-spytał
-Całkiem dobrze-burknęłam i podreptałam do niego i na kolejne powitanie cmoknęłam go w pyszczek-to co robimy?
<Kayun?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!