-Okey- rzuciłem śnieżką, ale chybiłem.
Lily rzuciła mi kulką ze śniegu prosto w nos.
-Tak chcesz się bawić?- zaśmiałem się i rzuciłem jej śnieżką w twarz.
-No chcę- uśmiechnęła się i rzuciła.
Uciekłem za igloo, więc we mnie nie trafiła. Zrobiłem dużą kulkę ze śniegu i rzuciłem w nią.
-Stop! Choć na chwilę- zawołała.
-Okey- podszedłem do niej.
Wiedziałem, że to jakiś podstęp, więc wziąłem jedną śnieżkę. Rzuciła mi znowu w nos, a ja jej u ucho.
-Idź pod Wodospad Szczęścia i poczekaj tam na mnie- rzekłem.
-Dobra- zgodziła się wadera.
Pobiegłem do jaskini i wyciągnąłem z niej dwie pary sanek. Przytargałem je pod wodospad.
-Chcesz zjeżdżać?- zapytała.
-Tak, a co?- spytałem.- Ty chyba też będziesz.
-Jak jest jakaś zabawa, to i ja muszę się dołączyć- uśmiechnęła się do mnie.
Wytargałem obie pary sanek na wodospad.
-Choć!- zawołałem do Lily.
-Już idę!- wdrapała się na wodospad.
Ustawiłem obie pary sanek. Wadera wsiadła na jedne, a ja na drugie.
-Trzy... Dwa... Jeden!- ruszyliśmy.
Gdy zjeżdżaliśmy na dół, Lily udało się wyhamować, a ja wjechałem w drzewo. Upadłem na śnieg. Tak jakby zemdlałem. Wadera próbowała mnie obudzić, ale jej się to nie udało. Rozbiła trochę lodu na wodospadzie i wzięła wodę. Oblała mnie nią, a ja od razu się obudziłem.
<Lily? Brak weny >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!