- Wstawaj.. wstawaj..- Jęknęłam cicho i otworzyłam oczy, znajdowałam się w jaskini Epimeteusza, dokładnie w tym samym miejscu gdzie usnęłam.
-Hh.. halo..?- Rozejrzałam się powoli, ale wszyscy spali. Eh, znowu jakieś halucynacje. Odwróciłam się do ściany i spróbowałam zasnąć, lecz bez skutecznie. Nie będę chyba przez całą noc leżeć? Powoli wstałam i cicho skierowałam się w stronę wyjścia z jaskini, uważając aby nie zbudzić pozostałych. Gdy wyszłam poczułam uderzenie zimna, zresztą całkiem przyjemne jak dla mnie. Poczekałam kilka minut aby mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności i nieśpiesznie zaczęłam iść po śniegu, delikatnie stąpając aby się w nim nie zapaść. Kilka metrów przede mną siedział biały zając, ale nie miałam chęci polować. Ominęłam go dużym łukiem aby go nie spłoszyć i delektując się nocnym wiatrem podreptałam w stronę Jeziora Kahae.
Przechodząc obok Lasu Iratze obserwowałam krążące w okół błędne ogniki, wyglądały tak ślicznie po zmroku. Minęłam ostatnie drzewa w lesie i moim oczom ukazało się owe Kahae. Radośnie jak małe szczenię pobiegłam nad jego brzeg zapadając się w śniegu aż do klatki piersiowej. Gdy dobiegłam zdyszana zauważyłam że Jezioro jest pokryte cieniutką warstwą lodu. Skruszyłam go łapą i zaczęłam pić. Po jakimś czasie kły rozbolały mnie od zimna, ale nie przejmowałam się tym. Gdy zaspokoiłam pragnienie usiadłam na śniegu i podziwiałam najróżniejsze gwiazdozbiory widniejące na ciemnym niebie. Nagle zauważyłam jakiś ruch na odległym brzegu położyłam uszy po sobie. Nie wiem co to było, ale zauważyłam że po chwili znikło w lesie. Wstałam, otrzepałam się i ruszyłam powoli brzegiem zbiornika. Podczas tego spacerku zerkałam zza niesfornej czupryny na otaczające mnie w tym momencie góry.
W połowie spaceru zaobserwowałam że niebo jaśnieje. Czym prędzej podbiegłam do wysokiego drzewa i wdrapałam się na nie. Gdy znalazłam się na stabilnej gałęzi, położyłam się, a mój ogon zwisał z niej odbijając pierwsze promienie rannego słońca. Przyglądałam się w ciszy jak gwiazda wyłania się zza szczytów i wznosi się po ognistym niebie. Jak jej światło rozjaśnia las i jak cały świat ożywa. Powoli przymknęłam ślepia czując ciepło słoneczne także na mnie. Nie lubię Lata, to fakt, ale nikt nie powiedział że nie lubię słońca. Oparłam głowę na przednich łapach i z przymkniętych oczu obserwowałam jak grupka ptaków wbijała się w powietrze, aby po chwili zniknąć z wzgórzem. Gdy oko dnia w całości się pokazało niebo zaczęło przybierać błękitny odcień, a ja wyczułam że ktoś mnie obserwuje. Ostrożnie odwróciłam uszy w jego stronę.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!