- Z pewnością. - przytaknęłam mężczyźnie, lekko się przy tym uśmiechając. Rozejrzałam się po chatce. Mimo, że łby zwierząt były przerażające, wnętrze domku było przytulne. Rozpalone drewno w kominku dawałoby przyjemne ciepło oraz migoczące światło na świerkowych ścianach. Ich brąz doskonale współgrał z jasnymi deskami na podłodze oraz obrazem jakiejś kobiety nad kominkiem. Właśnie to mnie zaintrygowało. Podeszłam bliżej. Malunek połyskiwał w świetle zachodzącego słońca. Zapewne pokryto go czymś, co miało uchronić przed łuszczeniem się farby i ewentualną stratą żywych kolorów. Jednak tworzywo nie działało tak dobrze. Obraz wypłowiał, kradnąc młodej kobiecie rumieńce oraz blask w oczach. Przejechałam palcem po pozłacanej ramie, ścierając w jednym miejscu kurz. Parędziesiąt lat temu było tu zapewne pięknie. Moje rozmyślania przerwał cichy odgłos brzęku metalu. Odwróciłam się w stronę z której dochodził dźwięk i westchnęłam z ulgą. Dan wrzucał do kominka drewno. Muszę się przyzwyczaić do tego, że w jego obecności jestem bezpieczna. Uśmiechnęłam się, choć dobrze wiedziałam, że nie zauważy ów gestu. Po rozpaleniu ognia usiadł na małej sofie, podpierając brodę dłonią.
- Jesteś zmęczony? - zapytałam cicho, zajmując miejsce obok niego. Przy okazji chwyciłam go lekko za drugą dłoń, spoglądając mu w oczy.
< Dante? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!