Całe moje ciało zesztywniało pod wpływem dotyku dziewczyny. Odruch ten spowodowany był nieprzyzwyczajeniem do takich oznak czułości. Nawet nie wiedziałem, co miałbym akurat w tej chwili uczynić. Cały urok tejże sytuacji burzył ból. Opanował on każdą z komórek mojego ciała, informując o obtłuczeniach, siniakach i innych tego typu niewielkich urazach. Do tego w głowie dudniło mi przeraźliwie. Mimo wszystko próbowałem nie pokazać po sobie, że coś mi było. Niepewnie, z dużą delikatnością objąłem niedawno poznaną istotkę. Że też taka kruchutka kobieta potrafiła przeciwstawić się bandzie wrogo nastawionych Archaniołów. Uśmiechnąłem się promiennie, maskując wszystko to, co złe.
- Zrobiłem to, co powinien każdy.- odpowiedziałem spokojnie, miękkim tonem
Dziewczyna po upływie kilku chwil powoli wstała. Już na pierwszy rzut oka widać było, że znajdowała się w lepszym stanie niż ja. To dobrze, bardzo dobrze. Nie zdzierżyłbym, gdyby coś jej dolegało z powodu mojej własnej głupoty. Poszedłem w jej ślady, co wyglądało dość... nieudolnie. Ledwo byłem w stanie podnieść się murowanego podłoża. Denerwujące, pojedyncze mroczki zawirowały mi przed oczami, kiedy schylałem się po czarny materiał.
- Nie powinieneś wstawać...- mruknęła Nifenye
Zignorowałem jej wypowiedź. Granice były po to, by je przekraczać. Stanąłem za nią i nałożyłem jej na ramiona ciemną, grubą tkaninę płaszcza.
- Nie chcę, żebyś zmarzła.- wytłumaczyłem swoje zachowanie
<Nifenye? Ta troska :')>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!