Ostatnie spojrzenie w lustro. Nadal się nie mogłam poznać, lecz zignorowałam to. Gadis, Belladonna i Meleth poprowadziły mnie do drzwi wychodzących na korytarz.
- Pani narzeczony musi iść pierwszy. Poczekajmy jeszcze chwilkę. - oznajmiła jedna z nich.
- Dlaczego? - zapytałam, odwracając się. Zobaczyłam ciepły, babciny uśmiech na twarzy pani Gadis.
- Tradycja mówi, że mężczyzna nie może zobaczyć kobiety wcześniej, niż na ślubnym kobiercu. Ponoć przynosi to pecha. - wytłumaczyła, wręczając mi bukiet.
- Panie, proszę tędy. - usłyszałam basowy głos piętro niżej. Belladonna i Meleth wymieniły między sobą zgodne spojrzenia. Zauważyła to Gadis, obdarowując je uśmiechem i delikatnie mnie popchnęła.
- Już czas. - oznajmiła. Poczułam, jak po mojej skroni spływa kropelka potu, a serce przyspieszyło. Czyżbym aż tak się denerwowała? Pokręciłam lekko głową i postawiłam stopę na pierwszym stopniu. Cichy stukot obcasa zdawał się rozchodzić po całym budynku. Ogon sukni delikatnie ciągnął się po schodach, co w porę zauważyła pani Meleth. Chwyciła jej koniec, nie pozwalając włóczyć się mu po ziemi. Uśmiechnęła się do mnie leciutko, widząc zdenerwowany wzrok. Uspokoiło mnie to troszkę. Kobiety odprowadziły mnie pod staroświecki portal, który prezentował się niezwykle w połączeniu z wiktoriańską architekturą. Zanim się zorientowałam, Gadis otworzyła drewniane drzwi. Pierwszym, co zobaczyłam był Jeff. Wyglądał.. niesamowicie. Uśmiechnęłam się do niego lekko. Po chwili spostrzegłam, że przede mną jest czerwony dywan, a obok niego parę rzędów ławek. O dziwo wszystkie były zapełnione.
< Jeff? :'D >
Uwaga! Przewiduję przyszłość! ,,Czy ty Jeff'ie bierzesz tę kobietę za żonę? Tak biorę. A czy ty Miu bierzesz tego mężczyzne za męża? Tak biorę. Zatem ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.''
OdpowiedzUsuńO kurwa.. XDDDDDD
UsuńZapomniałam o tym XD
Usuń