Po chwili kłódka odpadła, jak liście z drzew podczas królowania jesieni. Ida, zapewne zadowolona ze swojego czynu, odsunęła się od drzwi. Nacisnąłem dłonią na zardzewiałą klamkę. Ustąpiła z trudem, świadczącym o tym, że już dawno nikt nie gościł w tym miejscu. Ale cóż się dziwić? W tej okolicy znajdowały się jedynie chaty myśliwskie, które tworzyły prowizoryczne schronienie dla łowców. Wszedłem pierwszy, by w razie jakiegoś zagrożenia nie narazić Idalii na urazy. Na całe szczęście chyba było czysto, więc zawołałem damę. Szybko pojawiła się u mojego boku, w salono-kuchnio-jadalnii. Wnętrze urządzone było w staroświeckim stylu, zaś na ścianach wisiały wypychane łby zwierząt. Przerażające, pomyślałem, ale przynajmniej nic się nie stanie. Przy kominku stał stosik zbutwiałego, ale względnie nadającego się na rozpałkę, drewna.
- Ciekawa noc będzie.- stwierdziłem
<Idalio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!