O. Mój. Gazelu. Czy.. Czy to aby na pewno nie jest sen? Dla pewności dość mocno uszczypnąłem się w dłoń. Nie. To nie sen.
- Sav.. Weźmy to zabijmy, zanim złoży jaja, co? – zaproponowałem.
- Cóż to? Nie przyjaźnisz się z Łańkiem?
- No wiesz.. Tamta historia, to była ironia.. Bujdaa! – dodałem nieco głośniej. Usłyszałem cichy chichot ze strony jasnowłosej. – Nie śmiechaj ze mnie, bo się zaraz poryczę..
- Płaczący Shin. Tego jeszcze nie było.. – wymamrotała, ocierając łzy z oczu.
- Nieważne, byłaś pierwsza. – odparłem, uśmiechając się lekko. Kątem oka zauważyłem, że król nadal nie ogarnął, że tu jesteśmy. Chwyciłem więc Savey za rękę i odciągnąłem jak najdalej od Łaniaka. Tak dla bezpieczeństwa.
< Sav? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!