- No nie wiem, ale rozumiem, że knujesz coś ze mną w roli głównej – wymruczałem, pokazując kiełki. Amisza spojrzała na mnie pytająco – Cóż, zachowujesz się wobec mnie tak, jakbym był twoim... Partnerem? Sam nie wiem, te ciągłe pocałunki na dzień dobry i do widzenia wprowadzają mnie w błąd. A wiesz, ja nie lubię być... czyjąś własnością – zaśmiałem się cicho pod nosem.
- Nie jest tak czasem? – stęknęła, mina zrzedła jej natychmiastowo. Wywróciłem oczami i przyłożyłem waderze łapę do policzka. Wtuliła się w niego, przymykając oczy.
- Daj mi i tobie jeszcze trochę czasu, bo... Mam parę spraw związanych z moją prywatnością, miłościami, sercami i soczkami. Nie wiesz, czy podobam ci się naprawdę, czy to tylko chwilowe zauroczenie – samica oderwała się ode mnie jak poparzona z naburmuszoną miną.
- Dać czasu?! Kayun, ja wiem, że to prawdziwe uczucie, dobra!? Poza tym, masz jeszcze kogoś na boku oprócz mnie!? – tutaj mnie ma. Zachichotałem żałośnie, drapiąc się po karku. Przełknąłem głośno ślinę, znowu wszystko spierdolę jak jej powiem. Najpierw Enoki, teraz ona. Zostaje Flash. To jakaś karma, czy co!? Przecież jeszcze nic nie zrobiłem!
- Amisza, to nie tak jak myślisz, oni się do mnie przyczepili, sami. W ogóle, czego ode mnie chcesz?! Nawet parą nie jesteśmy, a zachowujesz się, jakbyśmy właśnie tacy byli. Nie mam bladego pojęcia, czy umiem bawić się w stałe związki, a nie chcę niczego spieprzyć, dobra? Nie chcę cię skrzywdzić, nigdy w życiu nie chciałbym zobaczyć cię smutnej. Jesteś młoda, mogłabyś znaleźć sobie kogo innego, lepszego niż ja, taki seksowny i bystry Kay – mój głos stawał się coraz bardziej pewniejszy i przybierał na sile. Natomiast Am bladła w oczach, zasmuciła się. Uszy jej oklapły, a wzrok stał się smętny. Opuściła wolno łeb.
- Nie, nie znajdę, nie psuj tego, błagam – załkała, nadal patrząc się w ziemię.
- Ami...
- Nie możesz spróbować? I zostaw mnie
- Amiii...
- Odczep się mów...! – przerwałem jej pocałunkiem. Nie czekałem, aż na niego odpowie, po prostu chciałem, aby mi się tutaj zaraz nie rozkleiła. Ale zrobiła co innego, namiętnie go odwzajemniła. Po paru sekundach przestałem, wywołując u niej jęk protestu. Nie tylko ona tutaj tak potrafi.
- Nadal tego chcesz? – szepnąłem, obejmując ją w pasie. Zadrżała od nadmiaru emocji.
< Ami? Gorrrrąca atmosfera, hehe >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!