19 sty 2016

Od Savey - Opowiadanie konkursowe

Podniosłam się leniwie i spojrzałam na świat. O dziwo nie była to moja jaskinia. Zaraz, że jak ?! Jak to nie moja jaskinia ?! Rozejrzałam się dookoła i starałam opanować. „ Spokojnie Sav na pewno jest jakieś logiczne wyjaśnienie tego co się tutaj dzieję” wmawiałam to sobie przez parę minut ale nie oszukujmy się, to nie miało logicznego wyjaśnienia ?! Wokół mnie panował złowrogi półmrok a jedyne co widziałam to mała tabliczka zawieszona tuz obok mojego łepka. 
„Kapitanie czas na mostek” – taki napis właśnie widniał na tajemniczej tabliczce. Jaki znowu kapitan i jaki mostek ? Moje myśli powędrowały zupełnie w inną stronę niż skupienie się nad tym co się tutaj dzieję. Po chwili usłyszałam głośne skrzypnięcie i ujrzałam światło w rogu.
- Kapitanie, wzywają na mostek ! – krzyknął basior.
- Jak ty do mnie powiedziałeś ? – zapytałam dalej nie kontaktując z rzeczywistością.
- Kapitanie ?
- Dobrze majtku, proszę poinformować, że zaraz się pojawię.
- Jestem Jack, kapitanie.
Podeszłam powolnym krokiem do nieznajomego mi wilka by bardziej mu się przyjrzeć. Był ode mnie o głowę większy i bardziej muskularny. Długie czarne dredy zasłaniały mu pyszczek ale udało mi się dojrzeć, że jego oczy są brązowe. Kojarzył mi się z postacią pewnego filmu. Niech sobie tylko przypomnę… Piraci z Karaibów !
- Sparrow ? – zapytałam.
- Kapitan Jack Sparrow ! 
Przewróciłam oczami i leniwie podeszłam do czegoś co przypominało wieszak. Wisiał tam czarny pas z szablą i pistoletem. Założyłam go bez namysłu i podeszłam do bulaja. Moim oczom ukazało się morze, błękitne Karaibskie morze. Odsunęłam się od okienka i stanęłam przed wielkimi drzwiami. Otworzyłam je, po czym zatrzymałam się bez ruchu. Byłam na wielkim statku, pełnego pracujących przy ożaglowaniu marynarzy.
- Tutaj kapitanie ! – krzyknął Jack.
Spojrzałam w tamtym kierunku i od razu podbiegłam do Sparrowa. Ten położył przede mną mapę a ja zaczęłam jej się przyglądać. Wskazał pazurem jedno miejsce.
- Tutaj jesteśmy – stwierdził.
Potem przesunął pazur dwa centymetry wyżej.
- A tutaj musimy dotrzeć.
- To nie jest więcej niż pięć godzin drogi.
Popatrzył na mnie zdziwiony. Pamiętam jeszcze coś z takich podróży ale zapomniałam o wielu drobnych szczegółach. Nie pamiętam już nawet którą kardynałkę opływa się od zachodu. 
- Masz rację ale można ją jeszcze bardziej skrócić – stwierdził i wskazał na klify.
- To niemożliwe, nie dostaniemy się z tej strony do wyspy. Wysokie klify uniemożliwią nam zejście na ląd. 
- Hmm to nie jest głupie.
- W ogóle od kiedy my jesteśmy na ty ? – zapytałam zdziwiona.
- Jestem Jack– wyciągnął do mnie swoją czarną jak smoła łapę.
- Savey, miło poznać.
- Ale my się znamy od wielu lat !
- Przepraszam cię no wiesz, że żartuję ! – zaśmiałam się.
O co tutaj chodzi ? Ja go wcale nie znam, no chyba, że chodzi o ten film od którego jestem uzależniona. Mniejsza z tym, chciałam bardzo wiedzieć po co my płyniemy do tej dziwnej wyspy i skąd się tutaj wzięłam?!
- Jack przypomnij mi po co my tam płyniemy ?
- Skarby kochanie, skarby !
- Kochanie ? – warknęłam i zamachnęłam się łapą.
Od razu ją opuściłam i postawiłam pewnie na ziemię.
- Nie mów tak do mnie !
Wilk popatrzył się na mnie dziwnie i zszedł na dół. Podeszłam do sternika i uśmiechnęłam do niego delikatnie. Wiatr delikatnie „czochrał” moją sierść i świszczał w moich uszach. Czułam się wolna, bez ograniczeń. Czułam, że w tej chwili mogę zdobyć cały świat, całe złoto, wszystkie skarby. Wszystkie będą moje ! Upadłam delikatnie na ziemię i złapałam się za głowę. Co się ze mną dzieję? Dlaczego tak myślę ? Po chwili wrócił Jack i pokazał mi szkatułkę. Uchylił wieczko a moim oczom ukazały się skarby. Wzięłam do ręki dwie sztabki złota i wpatrywałam się w nie uważnie.
- Wszystko moje ! – krzyknęłam nieświadoma.
- Dobrze się czujesz ?
- Nie odbierzesz mi mojego złota ! – warknęłam mimo woli.
Basior popatrzył na mnie zdziwiony i zamknął szkatułkę. Usiadłam na rufie i zaczęłam rozmyślać. Coś się ze mną dzieję, to jakaś klątwa. Dlaczego akurat pragnę złota ? Wszystkie myśli kłębiły się w mojej głowie a ja nie mogłam znaleźć sensownej odpowiedzi na to co się ze mną dzieję.
- To próba – odezwał się głos w mojej głowie.
- Próba…
- Przypomnij sobie czego kiedyś pragnęłaś ! Pokonaj to !
Wtedy przypomniałam sobie wszystko. Każdy szczegół mojego dawnego życia, rządzy władzy i bogactwa. Nie byłam już taka, myślałam, że pozbyłam się tego na zawsze i to nigdy nie wróci. Czyżbym dalej pragnęła tylko kosztowności ? To nie jest możliwe.
- Zatoka Zagłady ! – krzyknął sternik.
Podeszłam do niego szybkim krokiem, sprawiając, że pokład wydał z siebie głośne skrzyknięcia. Przyjrzałam się lądowi. Plaża była wyjątkowo piękna, jak nie z tego świata. Halo, to nie jest przecież prawdziwy świat ! Przyglądałam się magicznemu miejscu lecz z transu wyrwał mnie sternik.
- Jakie rozkazy ?
- Zrzucić żagle ! Przygotować się do zrzucenia kotwicy z prawej burty !
Wszyscy zaczęli się uwijać przy składaniu żagli. Zdjęli buchty z wszystkich lin i zaczęli wspinać się do żagli wielkiej fregaty. Gdy piątka wilków znalazła się przy grocie jeden z nich krzyknął:
- Grot do zrzucenia klar !
- Zrzucić ! – odpowiedziałam.
Żagle poszły w górę i zostały przywiązane do belek. Żaglowiec płynął popychany jedynie prądem morskim. Gdy byliśmy wystarczająco blisko wydałam rozkaz do zrzucenia kotwicy. Ta opadając swobodnie na ziemię, zatrzymała całą fregatę. Na wodę została spuszczona szalupa a każdy z nas zajął w niej wskazane miejsce. Po chwili znaleźliśmy się na brzegu. Wyskoczyłam na mokry piach i wsłuchiwałam się w odgłosy morza.
- Do skarbu ! – krzyknął Jack i zaczął biec w dżunglę.
- Skarb… - szepnęłam i oblizałam się.
Ruszyłam pędem za czarnym basiorem i po chwili znaleźliśmy się w jakieś jaskini. Przed nami stał wielki kopiec usypany ze złota. Podbiegłam do skarbu i wskoczyłam w kosztowności. 
- Wszystko moje i tylko moje – szeptałam.
Gdy przyjrzałam się uważnie całemu skarbu podeszłam do Jacka.
- Zapakować wszystko na statek to rozkaz, wszystko ma być bezpieczne u mnie !!!!!
Ten od razu zaczął pakować kosztowności w wielkie drewniane skrzynie, razem z całą załogą. Zajęło im to około dwóch godzin po czym od razu ruszyliśmy do naszej „ Czarnej Perły”. Upajałam się odgłosem monet uderzających o drewno i zwycięskiej piosenki mojej załogi. Po chwili zaczęłam śpiewać razem z nimi.
„To piracki okręt płynie,
Wiezie skarbów pełne skrzynie.
Każdy zwiewa, gdzie się da,
Śmieją się piraci - Ha, ha, ha!
Pędzi okręt jak szalony,
Trupią czachą naznaczony,
Skrzyżowane kości dwie,
Śmieją się piraci - He, he, he!”
Wszyscy zaczęli wnosić kosztowności na jacht i układać na środku pokładu. Po skończonej robocie piraci zaczęli tańczyć dookoła zdobyczy. Ja siedziałam przy sterze i przyglądałam się pięknemu przedstawieniu. Marynarze wirowali wokół śpiewając pirackie szanty i upijając się rumem. Byłam dumna ze swojej zdobyczy, swojego bogactwa i władzy. Wtem przypomniałam sobie głos, brzmiący wcześniej w mojej głowie. Podeszłam do marynarzy i popatrzyłam na kosztowności. Moja głowa zaczęła bardzo pulsować. Nie dam się pokonać pożądaniu, nie mogę! Zaczęłam chodzić jak pijana po czy się przełamałam i rzekłam:
- Wyrzucić wszystko za burtę !
Muzyka ustała a wszyscy popatrzyli na mnie jak na wariatkę.
- Słyszycie co mówię, wszystko za burtę !
Wtedy zaczęły dobiegać mnie odgłosy sprzeciwu. Wyciągnęłam pistolet i podbiegłam do Jack’a. Przyłożyłam mu broń do głowy i rzekłam:
- Macie pięć minut ! Inaczej go zabiję ! 
Cała załoga zaczęła szybko wyrzucać skarby do morza. Miałam poczucie jakby coś, a raczej ktoś rozsadzał mnie od środka. Ból był nie do wytrzymania. Po chwili ustąpił jak gdyby nigdy nic. Zamknęłam oczy, po czym otwierając zauważyłam, że jestem w nicości.
- Jestem z ciebie dumny moja córko ! – powiedział znajomy mi głos.
Przede mną pojawił się mój ojciec, rzuciłam się na niego i od razu przytuliłam. Pamiętam jeszcze dotyk jego futra, poczułam się jak w domu. Dlaczego oni odeszli?.
- Zaśnij – powiedział spokojnym jak zawsze tonem.
- Ojcze, powiedź im, że ich kocham…- szepnęłam zamykając oczy.
- Oczywiście.
Nagle wszystko zniknęło a ja otworzyłam swoje zaspane oczy, teraz już we własnej jaskini.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!