-Ach!-Krzyknąłem
-No i na kiego ch*ja mi to było?!
-Tak, tak, pójdź pobiegać, wspinać się!-powiedziałem zdyszany
Byłem już prawie na szczycie góry, szkoda tylko że ledwo żywy...
Rano zacząłem biegać a potem poszedłem na wspinaczkę.
A kiedy wdrapałem się na szczyt to naprawdę czułem że umieram...
Stanąłem na krańcu szczytu żeby zobaczyć ten piękny widok z gór Shinuzu.
Ale oczywiście z moim szczęściem musiałem z tego krańca spaść...
Najpierw wpadłem na Kalto który był kilkadziesiąt metrów pode mną.
A potem razem z nim leciałem dale w dół, aż w końcu razem
upadliśmy na sam dół
Ja miałem złamaną nogę a Kaltowi chyba nic nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!