Gdy wstałam był dopiero wschód słońca,była zima więc na horyzoncie nadal panował księżyc wraz z gwiazdami.Jednak nie mogłam zasnąć,w rogu jaskini stał oparty o ścianę Vasilis.Klinga połyskiwała w lekkim księżycowym blasku.Wyruszyłam jednak na mały spacer,jednak gdy wróciłam słońce już oświetlała półkulę.
- Miuuu! - zawołałam.
- Och witaj - odparła wadera.
- Robisz coś dzisiaj czy jesteś wolna? - zapytałam.
-A czemu pytasz?Taaak jestem wolna - odpowiedziała Miu.
- Hmmm.. mam pewną propozycję. Lubisz Smoki? - zapytałam.
- A czemu się wiecznie mnie pytasz? - powiedziała oburzona.
- Cóż myślałam nad wycieczką do Gadziej Opoki.. - rzekłam.
Jeszcze tego dnia wyruszyliśmy,zanim jednak tak się stało zaczęłam wraz z Miu się pakować.Wzięłam jak to ja mapę,jedzenie i picie,namioty i różne inne rzeczy które mogłyby się nam przydać.Pakunki były ogromne,podzieliłyśmy paczki między siebie.Pojechałam na Ono,a wadera na Onchao.Mieliśmy przed sobą długą drogę do przejścia.Wiatry na Klifach dmuchały z potężną siłą,że aż zdmuchiwało nas z koni.Po kilku godzinach jazdy dojechałyśmy do pustyni.Rozłożyłam namiot i przygotowałam ognisko nad którym ugotowałyśmy wodę i jedzenie.Również zrobiłam zagrodę dla ogierów.
- Dobranoc! - rzekłam do Miu i położyłam się spać.
~~~~~~~~~Dzień 2 ~~~~~~~~~~~~~~~~
Słońce prażyło,widać było że byłyśmy na pustyni.Musiałam znaleźć szybko jakąś rzekę lub małe źródło z wodą ponieważ coraz szybciej jej ubywało.Wsiadłam na wierzchowca i ruszyłam w stronę Faszody.Za dnia konie były bardziej zmęczone,więc jedynie kłusowałyśmy po rozżarzonym piasku.
- Woda ! - zawołałam do wadery.
Zaczerpnęłyśmy wody do manakierki,i napiłam konie.Około godziny 20:00 dojechałyśmy do Faszody.Bałam się że zachorujemy na febrę lecz zabrałam wszystko co potrzebne.Tego dnia postanowiłyśmy że dojedziemy do puszczy tej nocy.Wieczorem było o wiele chłodniej niż w południe,więc spokojnie cwałowaliśmy.Droga była straszliwie długa lecz jeszcze dziś tam dojechaliśmy.
- Już widzę puszczę - rzekła Miu.
- Racja - odparłam.
~~~~~~~~~ Dzień 3 ~~~~~~~~~~~~~~~
- Za dwie godziny będziemy na miejscu - rzekłam.
W puszczy na szczęście nie natknęłyśmy się na dzikie zwierzęta co przywitałyśmy z radością.Lecz po minie wadery mogłam stwierdzić że wolałaby żeby lwy i pantery rzucały się na nas by porozcinać ich mieczem.Vasilis włożyłam do plecaka.Gadzia Opoka była coraz bliżej nas ,a wataha coraz dalej.
- Za chwilę będziemy na miejscu - stwierdziłam spoglądając na mapę.
Chwilę potem ukazał się nam cudowny widok.Wszędzie było mnóstwo jaskiń,a na niebie szybowały barwne smoki.Roślinność zachwycała swą różnorodnością,ptaki na równo ze smokami latały na nieboskłonie.Miejsce od razu przypadło mi do gustu.Jedna z jaskiń była prawie pusta.
- Tutaj Miu! - zawołałam do wadery.
- Już lecę,frunę - odparła Miu.
Weszłam powoli do groty,w ciemnościach jaskini wydobywały się jakieś niezwykłe dźwięki.Wyłoniła się hybryda,ja nie tracąc czasu wyjęłam Vasilis i rzuciłam się na stwora.Miu również rozpoczęła walkę.Potwór padł martwy na ziemię,a my ruszyłyśmy w głąb groty.Przed nami pojawiły się otwarte złote wrota przez które przeszłam wraz z waderą.
- Wchodzimy - powiedziała wadera.
- Taaak - odrzekłam.
Powoli weszłam przez drzwi.Naszym oczom pojawił translacator.Był na wyciągnięcie ręki,bałam się jednak że mogą być tu najróżniejsze pułapki.Mimo wszystko moja kompanka nie brała tego na serio i ruszyła zabrać translacator.Podbiegłam do Miu i chwyciłam jedną końcówkę przedmiotu.
- Do watahy! - zawołałam.
W ułamku sekundy byłyśmy już na miejscu,a konie pasły się na polanie tuż obok mojej jaskini.
- To była udana przygoda - stwierdziłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!