Dzień zapowiadał się wyjątkowo spokojnie. Słońce skryło się za chmurami.
Powolnym krokiem poszłam do lasu. Chmury całkowicie już zasłoniły
niebo. Zapowiadała się niezła ulewa. W lesie było dziwnie pusto. Żaden
zajączek nie kicał żebym go mogła zjeść... Poczułam nieznajomy mi
zapach. Ktoś był w pobliżu. Pobiegłam za zapachem i wylądowałam na
sporej polanie. Między kamieniami dostrzegłam basiora. Coś jadł. Chyba,
był dość daleko, więc nie byłam pewna. Pewnym krokiem podeszłam do owego
przystojniaka.
- Yo - Zachichotałam, próbowałam by zabrzmiało to jak najbardziej
urokliwie. Basior na chwilę oderwał wzrok od jedzenia i spojrzał na
mnie, aby po chwili znów wrócić do jedzenia. Zignorował mnie! Gotował
się we mnie, jednak nie dałam po sobie tego poznać.
- Hej, hej jestem tu - Powiedziałam słodkim głosikiem. Wydawało mi się
że ten kretyn mnie wogle nie słucha! No trudno, inaczej. Zabrałam mu
jednym zwinnym ruchem zdobycz i pomachałam nią przed nosem.
< Kahir? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!