-Ale nie ma sprawy. Odejdę. - Dodałem po dłuższej przewie w słowach. Ponownie się odsunąłem. Ziewnąłem, rozciągnąłem a następnie odszedłem nucąc. Wróciłem do swojego planu na drzewie, a raczej cząstek domku. Po tygodniu ciężkiej pracy mogłem w nim odpocząć. Wszystko było jak należy, nawet wydawał się przestronny.
Nie widywałem już długo Urazy, pewnie przez nagłe skoki na nią... może i dlatego, że nie miałem czasu na odpoczynek. Tak czy siak nie umiałem się z nią dogadać. Więc nie była to żadna strata.
<Koniec :) xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!