28 lip 2015

Od Ave CD Kahira

Cóż, z pewnością pomieszczenie trzeba było jak najszybciej doprowadzić do porządku. Zmarszczyłam nos, czując zapach... hm... najprawdopodobniej zgnilizny. Sam Kahir, w takim stanie, w jakim się znajdował, nie byłby w stanie ogarnąć tego wszystkiego. Moje przemyślenia przerwane zostały przez słowa wcześniej wspomnianego osobnika. Odwróciłam się w jego stronę i szybko pokonałam dystans pomiędzy mną, a nim. Położyłam dłoń, na jego dłoni, którą z kolei trzymał na opatrunku. Delikatnie oddaliłam ją od bandaży.
- Nie dotykaj, bo będzie jeszcze bardziej bolało.- powiedziałam, odruchowo wgapiając się w podłogę
Jakoś tak zawsze peszył mnie jakikolwiek kontakt z innymi stworzeniami. Ten fizyczny zwłaszcza, z werbalnym było nieco lepiej.
- I posprzątam tu.- oznajmiłam, jednocześnie przerywając basiorowi. Odważyłam się unieść lekko głowę, by spojrzeć mu w twarz. Muszę przyznać, że był... przystojny.- Idź odpoczywać, wszystkim się zajmę.
Odpowiedział mi jedynie lekkim skinieniem głowy. Zabrałam swoją dłoń. Ruszył do schodów. Zatrzymał się na pierwszym stopniu.
- Szmatki są na górze.- rzucił- Miska też.
- Dobrze.
Zaczął wspinać się po schodach. Uczyniłam to samo, by zabrać potrzebne materiały. Całe to wchodzenie na górę było na swój sposób męczące. Szybko znalazłam sporą miskę, jakieś wiadro i szmatki. Chwyciłam wiaderko i wyszłam z nim na dwór. Zbiegłam po schodach, kierując się do najbliższego punktu z wodą. Gdy przedmiot został już napełniony- wróciłam do domku Kahira i zeszłam do spiżarni (oczywiście w międzyczasie biorąc skrawki materiałów i misę). Rozejrzałam się po chłodnym pomieszczeniu. Wszędzie widoczne były ślady krwi, a wokół mięsa latały dziesiątki much, czasem można było zobaczyć jakieś inne robactwo. Uch... Czemu się na to zgodziłam? Zabrałam się do pracy. Najpierw usunęłam mięso (wylądowało ono w misce). Potem "walczyłam" z plamami posoki i tłuszczu. Zadanie trudne, aczkolwiek jakoś udało mi się"wygrać". Nie wiem ile czasu mi to zajęło, jednak pokój nareszcie był czysty. Za to ja... Wyglądałam jak kupka nieszczęść. Musiałam doprowadzić samą siebie do porządku, no i jeszcze coś załatwić. Zostawiłam przedmioty w pomieszczeniu i wróciłam na piętro. Od razu usłyszałam skargi Kahira na ranę.
- Gotowe.- oznajmiłam- Zaraz pół godzinki wrócę.
Wyszłam z budynku.

~~Jakieś pół godziny później~~

Ogarnęłam się, wpadłam na chwilę do Aberaty i czym prędzej wróciłam do basiora. Zastukałam lekko w drzwi. Gestowi temu odpowiedziało niezadowolone "Proszę". Weszłam do środka, uśmiechając się przy tym. Samiec nadal był w postaci ludzkiej, może z powodu bólu nie chciał znów użyć zmiennokształtności? Sama nie wiem.
- Aberata i Sauron niedługo powinni przynieść świeże, oprawione mięso.- powiedziałam, siadając obok Hakiego.- Masz jeszcze jakieś prośby? Potrzebujesz czegoś? I pokaż plecy, muszę sprawdzić opatrunek.
Wykonał moje polecenie z nikłym oporem. Ale co się dziwić, pewnie każdy ruch sprawiał mu ból. Dotknęłam białego materiału, na którym powoli zaczynała pojawiać się czerwona plama.
- No, już możesz się odwrócić.- zrobił to, co kazałam. Uśmiechnęłam się znów- Więc ponownie zapytam. Potrzebujesz czegoś, pomóc w czymś? Masz jakieś prośby?

<Kahir? Długo odpiski nie było, więc nadrabiam to długością xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!