Starałam się być opanowana, jakoś wytrzymać to, że w pewnym sensie mocno
naruszał moja przestrzeń osobistą. Jednak, kiedy jego oddech delikatnie
musnął moje ucho, miarka się przebrała. W tempie, które zadziwiło nawet
mnie samą, odwróciłam się i dość... brutalnie odepchnęłam Kahir'a.
- No co?- padło pytanie
Wymruczałam pod nosem coś, czego waderze nie pasowało mówić. Zadarłam
głowę w górę, by spojrzeć mu prosto w oczy. Biło od niego zaskoczenie w
najczystszej postaci. Skrzyżowałam ręce na piersi i fuknęłam gniewnie,
normalnie jak wkurzona kotka.
- Za blisko, o w i e l e za blisko.- odpowiedziałam, nieświadomie akcentując słowo "wiele"
Złość powoli przybierała na sile, przez osobnika. Zdawał się nie żałować
niczego. Wzrok mój znów powędrował na podłogę. Zgrabnie wyminęłam Reho i
wyszłam z budynku. Zaczęłam zbiegać po schodach. Co prawda świeże
powietrze w pewnym stopniu koiło moje nerwy, jednak nie tak bardzo,
żebym całkowicie ochłonęła. Blisko domu skrzydlatego spotkałam Ab oraz
Rat'a. Nie poświeciłam im zbytniej uwagi, ich również wymijając.
Skręciłam w prawo, przekraczając granicę watahy. Może w normalnych
okolicznościach wystrzegałabym się miejsc poza terytorium Kan-D, jednak
akurat to miejsce uważane było za neutralne. Była to niewielka łąka. Od
strony północy jej granicę wyznaczała rzeka, zaś od wschodu i zachodu
rosły gęste lasy. Powoli podeszłam do wody, w międzyczasie przybierając
wilczą postać. Ułożyłam się na pokrytym trawą i kamieniami brzegu.
<Kahir? No i Ave focha strzeliła XD>
OD Urazy - Kamień dałby się pokroić za taką bliskość, a ty odpychasz biednego Kahira xD
Urazo kochana, moja Avcia zbyt nieśmiała jest na to, by być mega-ekstra fanką, soł XD
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuń