Słysząc huk uderzenia odwróciłem się. Zobaczyłem tam wielkiego stwora
utworzonego z lawy i ziemi. Był czymś wkurzony więc wolałem zejść mu z
drogi. Nim się obejrzałem Uraza upadła w dół. Rozszerzając oczy
"sprzedałem" jej lekkiego liścia, lecz nadal się nie wybudzała.
Rozłożyłem skrzydła, a waderę przełożyłem przez szyję. W tym czasie
wpadłem na pomysł by uśpić na pewien czas potwora.
-Ile Ty ważysz młoda damo... Uhhh...
Biorąc głęboki oddech wzbiłem się w górę uważając na młodą Alfę. Będąc
między chmurami uspokoiłem oddech i poleciałem w stronę jaskiń. Tylko co
jakiś czas zerkałem w tył czy czasem stwór mnie nie śledzi.
Tuż w jaskini Urazy delikatnie ją odłożyłem oraz przyniosłem świeżą porcję wody. Nie chcąc czekać aż się wybudzi oblałem ją.
-Pora wstawać kochanieńka! - Rzekłem wylewając wodę. Wadera obudziła się w mgnieniu oka.
-Oszalałeś?! - Warknęła otrzepując się. - Jestem cała mokra przez Ciebie!
-Mokra...? Brzmi zachęcająco. - Mruknąłem przekrzywiając lekko łeb.
Podczas tej czynności zwróciłem uwagę na grymas Urazy. - Złość piękności
szkodzi. Może głodna jesteś? Tym razem nie powinnaś mi prze...
-Nie, nie jestem. Możesz już wyjść? - Przerwała mi zdanie. Uchyliłem łeb
w celu pokłonienia się i wycofałem na zewnątrz. Niedaleko tamtego
miejsca upolowałem kilka wiewiórek które zjadłem z wielką ochotą... ta
świeża krew, puszyste futro i delikatna skóra... aż łapy lizać!
Napełniony owym mięsem została mi wiewiórka. Natychmiast udałem się z
nią do Urazy.
<Urazo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!