Stanęlam zapatrzona w Kahiro. To jego ciało... Zganiłam sie za te myśli i wyprostowałam.
- Eeee... Muszę na chwilę was opuścić - mruknęłam i spojrzałam na waderę. Poszłam nad strumyk, obmyć pysk. Obmywszy się powlokłam powoli na miejsce. Kahir i lizaczek gadali jak para. Rzygać mi się chciało jak na nich patrzyłam. Albo na jedno z nich... Przechodząc koło wadery " przez przypadek " otarłam się mokrym ogonem o jej pysk.
- o jej! Przepraszam! - powiedziałam milutkim głosokiem i spojrzałam na Basiora. Te jego oczy...
( kahir, Uraza? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!