Ptaki były wspaniałe. Feniks usiał mi na ramieniu i zabawnie przechylił
łebek, patrząc na moją twarz. Pogładziłam jego aksamitne pióra.
Pozwoliłam, aby przeniósł się na dłoń. Poruszyłam nią gwałtownie, dając
znak zwierzęciu, że może odlecieć. Stworzenie posłusznie wzbiło się w
powietrze, znikając na tle nieba. Pawiowi również pozwoliłam odejść. Po
prostu na wolności będą mogły żyć naprawdę, bez jakichkolwiek zobowiązań
wobec mnie, czy innych.
- Nie podobały ci się?- zapytał z przejęciem Anubis
- Były piękne.- odparłam- Jednak będą jeszcze piękniejsze na wolności.
- Rozumiem...
Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam do brzegu. Usiadłam, zanurzając
nogi w letniej wodzie. Słońce akurat zachodziło, przez co niebo mieniło
się wieloma odcieniami żółci oraz czerwieni. Usłyszałam szelest butów
stykających się z trawą. Następnie czyjeś silne ręce objęły mnie w
talii. Gest ten został wykonany z niezwykłą delikatnością. Jednak
następny ruch chłopaka wywołał u mnie nieznane dotąd uczucia. Puścił
mnie, a następnie zaczął rozwiązywać kokardkę za moją szyją. Węzeł ten
odpowiedzialny był za to, aby sukienka nie spadła podczas noszenia jej.
- Wiesz Anor...- zaczął iście kuszącym tonem- Chyba już czas na następny krok...
Zerwałam się na równe nogi, uniemożliwiając mu dalsze rozwiązywanie
kokardki. Odwróciłam się, aby móc spojrzeć mu w twarz. Malowało się na
niej czyste pożądanie. Odruchowo zaczęłam się cofać. Zatrzymałam się
dopiero wtedy, kiedy woda sięgała mi prawie do kolan.
- Anor!
- Nie!- odpowiedziałam- Nie chcę...
- No to za sprawą magicznego prz...
- Nie jestem gotowa!- odpowiedziałam stanowczo- I dopóki się nie opanujesz, będę stała tu i nie wyjdę na brzeg!
Byłam skłonna do wcielenia swego ostrzeżenia w życie. Jednak gdyby
zechciał dobrać się do mnie nocą- pożałowałby jeszcze bardziej. Nie
zawahałabym się przywołać golema, aby stanął w mojej obronie.
<Anubisie? Ach te kobiety...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!