Przez całą drogę miałem ochotę dotknąć tego pieprzonego czoła. Jednak dłoń dziewczyny ukoiła ową chęć. Przez ciągłą walkę w sobie i zamyślenie, nie byłem w stanie nic powiedzieć, uśmiechnąć się. Gdy byliśmy niedaleko owego miejsca Eli przejęła inicjatywę, a ja wlokłem się za nią.
-Brawo Kahirku, wytrzymałeś! - Rzekła, jak tylko zeskoczyła z ostatnich schodów. Zostało nam przywitać się z moim starym kolegą, Tsume. Przed wejściem stał strażnik, który spełniał swoje obowiązki.
-Oooo... kogo ja widzę! - Powiedział donośnym głosem oraz wyciągając swoje dłonie w przód. Wyjąłem ręce z uścisku dziewczyny. Podszedłem do niego i zaciskając swoje dłonie w pięści z kciukiem na zewnątrz przywitałem się. Towarzyszyło temu wiele uśmiechów.
-No,no... a kogo tu mamy? - Mruknął patrząc na Elizabeth. Zmrużył oczy i przygryzł wargę. Spojrzałem na nią.
-To jest Elizabeth. I od razu mówię zaklepana. A to Tsume.
-Heeeej... - Przeciągnęłaaaaa... Kolega chwycił ją za rękę i ucałował. Odwróciłem się.
-Zatem zapraszamy...! - W końcu mogliśmy wejść do budynku. Jednak, gdy zamykał za nami drzwi klepnąłem Eli w tyłek.
-A Ty co?! - Oburzyła się, z lekka czerwona.
-Niech wie, że niby kogoś masz. Ostrzegam, zbok, gwałciciel i co najlepsze lubi młodsze.
-To fajnych "kumpli" masz. - Zabrzmiała z ironią. Skinąłem głową.
W clubie rozbrzmiewała muzyka porywająca do tańca, a gdzieś w bokach lokalu rury do tańczenia. Poszliśmy pod bar. Zamówiliśmy po tequilli. Jednak z czasem alkoholu się nazbierało. Od czasu do czasu wyszliśmy potańczyć. Nawet i jakiś koleś ją wyrwał, wow!
Spoglądałem na ich taniec pochłaniając kolejny trunek. Gapiąc się na dziewczynę zauważyłem, jakie ma kocie ruchy. Poruszała zmysłowo pupą, ocierając się o niego. Nie powiem, poczułem zazdrość. W dodatku, gdy miał czelność zacisnąć swoje dłonie na jej udach. Drugim uczuciem było... podniecenie. Podniecenie, którego nie odczuwałem od dwóch lat. Może być to dziwne, ale kiedyś przyrzekłem... że nikt nie zastąpi Harvime. Cóż... w tamtej chwili straciłem tamtą świadomość. Miałem to gdzieś.
Odłożyłem szklankę i natychmiast zjawiłem się za Elizabeth, odganiając tamtego fagasa. Chyba przez alkohol nie zrobiło to na niej wrażenia. Kołysała się na parkiecie, zgrywając się z muzyką. Ooo takk... była coraz bliżej mnie. Sam zacząłem tańczyć. Delikatnie dłonią przejechałem po jej ręce, od ramienia do dłoni. Którą na końcu chwyciłem. Po latach... dotykiem przesłałem impuls, który miał rozbudzić podniecenie dziewczyny. Jedną ręką chwyciłem ją w tali, a drugą odsłoniłem jej włosy i musnąłem ustami po szyi. Nie nalegałem jednak, owy impuls był słaby... nie miałem chęci "gwałtu" jak co niektórzy z mojej rasy. Przez co... nienawidzę siebie, za to kim jestem. Podgryzłem jej uszko, chcąc przekazać następny "impuls" dzięki któremu mogła ujrzeć chwilowe pragnienia, wyobrażania... co miało sprawić, aby się bardziej podnieciła.
__________________
Elizabeeth? :3 (troszku bez sensuuuuuuu lol)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!