- Tą od Tartaru? - powtórzyłam z kpiną w głosie. - Fajnie to brzmi. Ale tego czegoś w podziemiach akurat nie widziałam. Pewnie się z innego wymiaru przypałętało, czy coś. - zakończyłam wypowiedź wzruszeniem ramion. Spojrzałam na basiora siedzącego na kamieniu.
- Co się tak na mnie patrzysz?
- Na kamienie w tej jaskini się już dosyć naoglądałam. - mruknęłam. - Poza tym, mieszkam sama, więc rzadko kiedy widzę w tym miejscu inne wilki. Ale mniejsza o to, źle wyglądasz.
Odpowiedziało mi prychnięcie Rae'a. Westchnęłam cicho i przywołałam do siebie czarny miecz.
- Ej! - zawołał. - Co ty chcesz mi zrobić?!
- Znak uzdrawiający. - odpowiedziałam, jakby to było oczywiste. Odwróciłam go rękojeścią do ziemi. - Wyciągnij łapę.
- Będzie bolało?
- Jak cholera. - odrzekłam z rozbrajającym uśmiechem. Onyksowy kryształ zalśnił. Przyłożyłam Elucidator do skóry basiora i zaczęłam rysować misterny znak. Z cichym sykiem zakończyłam tę czynność. Rae patrzył na Iratze. Natychmiast zaczął macać blednące ślady.
- Zostaw! - rozkazałam. - Bo będzie boleć.
<Rae? :'D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!