Obudził mnie głos Phill'a. Spojrzałam się na basiora, obra był zamazany.
- Ejme matko święta...
- Przy moim posłaniu jest wszystko...
Ten pobiegł po kosz i po chwili podał mi go, mój wzrok wrócił do normy.
- I co teraz? - zapytał zestresowany.
- Musisz mi zrobić zastrzyk..
- Co ?!
- Weż tą strzykawkę z igłą i nabierz do niej lek przeciwbólowy...
Łapy mu drżały ale wkońcu mu się udało, długo się czaił i nie zrobił mi tego zastrzyku.
- Nie wiem jak...- powiedział.
- Igła pod skórę i wstrzyknij.
Basior tak zrobił, nawet nie drgnęłam wiem, że teraz dopiero dozna szoku. Przygotowałam igłę i nić chirurgiczną, po czym podałam Phill'owi.
- Musisz zaszyć mi te trzy rany...
- Ja ci zrobie krzywdę..
- Już większej nie da mi się zrobić... Szyj to !
Położyłam się i czekałam żeby mój ukochany zaszył mi krwawiące rany.
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!