- Miu! Do cholery! - zawyłem, widząc, iż dziewczyna gdzieś znika. Zrezygnowany, wyszedłem z jaskini by rozprostować kości. Przeszedłem się przez tereny watahy. Potem do głowy wpadła mi pewna myśl. Przecież Miu mówiła, że to zwierzę, w które się przemieniłem pochodzi z piekieł. Więc czemu by nie pójść w takiej postaci? Tylko problem, jak ponownie się zmienić w to bydle. Mam się z kimś pobić? Spróbować zginąć? A może dać Feral'owi mnie zabić? Nie nie. Muszę coś wymyślić, nie chcę stracić okazji wdarcia się do Hadesu!
- Dalej, myśl... Matko Bosa! - jęczałem, krążąc po jakiejś zaśnieżonej polanie. Wtedy też coś mnie upatrzyło. Wyczułem to. Poza tym, nie jadłem od wielu dni... Byłem głodny, bardzo głodny. Potrzebuję jakiejś duszy. Duszyczki... Obróciłem się momentalnie, kiedy poczułem dyszenie na karku. Wtedy też zaczęła się przemiana. Chęć posmakowania cudzej krwi stała się jeszcze większa, byłbym zdolny zabić każdego, kto zaspokoi mój głód. Łapy wydłużyły się, ukazując majestatyczne, ostre niczym żyletki pazury. Na skórze ponownie pojawiły się wzory oczu, co ciekawe, okazały się być ruchome, co dawało mi większe pole widzenia. Zmysły wyostrzyły się. Zaślepiony rządzą mordu rzuciłem się na niewielkiego stwora. Był to wilk o bujnej, kolorowej sierści. Najwidoczniej wadera. Czerwone oczy pokazały strach, tkwiący w jej łbie. Złapałem ją za kark, po czym stanąłem na tylnych nogach, czy też łapach. Ogon owinąłem wokół jej wąskiej talii, drżała lekko. Z wykrzywionym dziwnie łbem wymruczałem kilka słów. Wbiłem się w jej ciało, pochłaniając energię życiową samicy. Nie zdążyła nawet pisnąć, stało się to nagle. Sekundę później na ziemi leżało truchło obcej. Zostałem sam, ponownie, gapiąc się w martwą waderę. Ma wilcza podświadomość się odezwała, chciała przerwać piekło które jej wyrządziłem. Nagle, w oddali zauważyłem Wieżę Strażniczą. Kompletnie o niej zapomniałem. Wyostrzyłem zmysły, zobaczyłem na niej Miu.
< Miu? Takie sobie :v >
- Dalej, myśl... Matko Bosa! - jęczałem, krążąc po jakiejś zaśnieżonej polanie. Wtedy też coś mnie upatrzyło. Wyczułem to. Poza tym, nie jadłem od wielu dni... Byłem głodny, bardzo głodny. Potrzebuję jakiejś duszy. Duszyczki... Obróciłem się momentalnie, kiedy poczułem dyszenie na karku. Wtedy też zaczęła się przemiana. Chęć posmakowania cudzej krwi stała się jeszcze większa, byłbym zdolny zabić każdego, kto zaspokoi mój głód. Łapy wydłużyły się, ukazując majestatyczne, ostre niczym żyletki pazury. Na skórze ponownie pojawiły się wzory oczu, co ciekawe, okazały się być ruchome, co dawało mi większe pole widzenia. Zmysły wyostrzyły się. Zaślepiony rządzą mordu rzuciłem się na niewielkiego stwora. Był to wilk o bujnej, kolorowej sierści. Najwidoczniej wadera. Czerwone oczy pokazały strach, tkwiący w jej łbie. Złapałem ją za kark, po czym stanąłem na tylnych nogach, czy też łapach. Ogon owinąłem wokół jej wąskiej talii, drżała lekko. Z wykrzywionym dziwnie łbem wymruczałem kilka słów. Wbiłem się w jej ciało, pochłaniając energię życiową samicy. Nie zdążyła nawet pisnąć, stało się to nagle. Sekundę później na ziemi leżało truchło obcej. Zostałem sam, ponownie, gapiąc się w martwą waderę. Ma wilcza podświadomość się odezwała, chciała przerwać piekło które jej wyrządziłem. Nagle, w oddali zauważyłem Wieżę Strażniczą. Kompletnie o niej zapomniałem. Wyostrzyłem zmysły, zobaczyłem na niej Miu.
< Miu? Takie sobie :v >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!