W porę złapałem waderę, jednak poślizgnąłem się na powierzchni lodu i razem z Luną runąłem w dół. Bogu dzięki, że byliśmy tak daleko od ziemi. Wyciągnąłem łapy przed siebie, aby ponownie móc złapać wilczycę. Mocno chwyciłem ją za łapę.
- Trzymaj się! - krzyknąłem. Ta mi przytaknęła. Nadal spadaliśmy, jednak parę centymetrów nad ziemią rozłożyłem skrzydła i wzbiłem się w górę.
- Popodziwiasz sobie teraz z lotu ptaka. A raczej wilka. - powiedziałem, uśmiechając się do Luny, nadal mocno ją trzymając.
< Lunaa? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!