- Włącz jakieś ostrzeżenia, albo coś! - warknąłem, odsłaniając w końcu oczy. Ujrzałem waderę, kilka razy widziałem jak plątała się z Cuttle i Jeff'em. Uśmiechnąłem się lekko, widząc jej dziwną minę. Pokazałem na las łapą.
- Co Cię tak poza tym, goniło... E... - nie wiedziałem, jak ma na imię. Wadera wciągnęła powietrze w płuca, otrzepała się z wody, po czym odpowiedziała niechętnie, jednak leciutko zaciekawiona.
- Miu. - nadzwyczaj krótkie imię. - A to coś... Nie wiem. A ty jak się zwiesz? - spytała, podnosząc brew. Zastrzygłem uszami. Zobaczyłem, że w krzakach coś się porusza. Dwie pary iskrzących się, czerwonych oczu zabłysły złowrogo.
- Wiej. Rae przy okazji. - powiedziałem cicho, ale coś kazało mi ruszyć na przód, rzucić się na niebezpieczeństwo. Zaskoczona Miu popatrzyła się na mnie jak na wariata. Zaśmiała się dziwnie. Stwór wyłonił się zza ośnieżonych badyli. Był wielki. Bardzo. Wielki. Źrenice powiększyły mi się, a serce przyspieszyło. Paszcza otworzyła się tuż nad samicą. Obróciła się, już nie taka radosna. Chyba moja demoniczna strona się przebudziła. Warknąłem cicho, widząc potwora.
- Rae...?! - zawyła, unikając ciosu tego czegoś. Nagle zrobiła się bardziej przerażona. Mój ogon wydłużył się, futro wypłowiało i zmieniło barwę na białą, następnie całkowicie zniknęło. Na skórze pojawiły się liczne wzory w kształcie oczu, a pysk... Heh, pysk wyglądał zupełnie inaczej. Byłem mniej więcej tego samego wzrostu co napastnik.
< Miu? Brakus wenus :v >
< Miu? Brakus wenus :v >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!