Dobrze się czułem w towarzystwie Luny. Nigdy bym nie pomyślał, że niektóre wilczyce potrafią tak umilać czas. Szliśmy przez las, zgrabnie omijając ośnieżone korzenie, które wystawały z ziemi. Jednakże jednego nie zauważyłem i przez niego przepadłem, chamsko wpadając pyszczkiem do śniegu. Poczułem, jak szczypie mnie w skórę przez futro i czym prędzej wydostałem się z białego puchu. Usłyszałem cichy śmiech Luny.
- To wcale nie jest śmieszne! - krzyknąłem, jednak zaraz potem jej zawtórowałem.
- Masz rację, to jest żałosne. - odrzekła, starając się zachować spokój. Uśmiechnąłem się do niej.
- Uśmiechaj się częściej. Ładnie ci z tym grymasem na twarzy.
<Lunooo? A to go na komplementy wzięło.. xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!