Pomimo puszystego futra, zamarzały mi łapy podczas przechadzek. Zdecydowałem się wybrać do pustyni Sihir, której nie odwiedzałem od wieków.. a panowało tam słońcem którego było mi takk bardzooo brakkk! Przemieniłem się w człowieka i spakowałem do zielonego plecaka dwie butelki wody oraz coś na ząb. Przekształcając się w wilka rozłożyłem skrzydła i ruszyłem ku celu.
Zauważyłem kończący się śnieg i lasy, które zamieniały się w suchy piasek... Z lotu ptaka było łatwiej mi znaleźć jakąś kryjówkę, dzięki czemu znalazłem większy klif. Graniczył on z chłodnym terytorium, co było nie logiczne. Niczym równa przezroczysta "ściana" rozdzielająca śnieg i gorący piasek. Zamyślony nad tym tematem wylądowałem pod klifem. Wylegiwałem się tam aż do końca dnia, gdzie zaczęło robić się chłodno... a raczej gdy poczułem woń innego wilka. Spojrzałem się w górę, a z klifu zleciała biała wadera z czerwonym szalikiem. Wylądowała prosto na moim ogonie. Miała szczęście, że wysokość nie wynosiła dużych rozmiarów.
Zszokowany odskoczyłem niepewnie.Wadera podniosła się i zerknęła na mnie.
-Fajny szaliczek. - Burknąłem pod nosem z kpiną. - Jednak nie pochwalam łamania ogonów.- Złapałem swój ogon łapą patrząc czy czasem nie odniósł poważniejszych urazów.
-Nic Ci nie jest? - Dodałem po chwili obojętnym głosem.
____________
Zan? Troszku nudne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!