Wybiegłam z jaskini i popędziłam za Chif'em. Znalazłam go szybko leżącego pod jakimś drzewem.
-Hej.- uśmiechnęłam się słabo i usiadłam koło niego. Lisek odwrócił łeb.- Co się stało?- spytałam spokojnie.
-Już powiedziałem.- warknął.
-Chif, dobrze wiesz że ja nie będę zawsze przy tobie. Musisz nauczyć się radzić sobie sam.- nie odpowiedział.- Może chociaż przeprosisz Cutt, wieczorem porozmawiamy.
-Dobra.- mruknął. Nie chciałam teraz robić afery, chociaż poważnie zastanowiłam się nad słowami małego. Miałam nadzieję że nie będę sobie tym zawracać głowy resztę dnia, Chif musi się nauczyć samodzielności. Wróciłam do wadery z liskiem u boku. Cuttle wyglądała jakby coś przeskrobała. Szturchnęłam lekko brata.
-Przepraszam.- odparł trochę niefajnym tonem, ale lepsze to niż nic.
-Jak już mówiłam pogadamy wieczorem.- trąciłam go nosem i lisek poszedł sobie ze spuszczonym łbem.
-Wybacz Cutt, chłopak dorasta i miewa humorki.- odparłam cicho.- No i nie za bardzo lubi zmiany.
<Cuttle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!