Nie wytrzymałem i skoczyłem na potwora. Wręcz wydłubałem mu drugie oko.
Potwór rzucił mną o ziemię. Wstałem i warknąłem. Krzyknąłem:
-Phill, zajmij się Kan, a ja rozprawię się z tym debilem!
-Dobra!-dostałem odpowiedź.
~Taktyka i dobry plan-dzięki teku uda mi się go pokonać~ - pomyślałem.
Nagle potwór plunął czymś zielonym na moją łapę. Wręcz mi ją wyżarło.
Bolało jak nic, ale poddałem się. Wdrapałem się po nim jak po drzewie.
Byłem blisko jego krtani. Był potężny i nie łatwo by było mu ją
przedziurawić. Ale spróbować nie zaszkodzi.
Zebrałem w sobie całą energię i z całej siły głową przedziurawiłem mu krtań. Wykrwawił się w dwie minuty.
Podbiegłem do Phill'a i Kan. Z waderą było już wszystko dobrze. Jednak ze mną nie... Ledwo trzymałem się na nogach.
<Kan? Phill?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!