Popatrzyłam na basiora. Byłam mu bardzo wdzięczna, gdyby nie on to... No cóż...Nie chce sobie przypominać jak tamten basior się oblizywał...Wtedy zauważyłam, że ma na pysku dość poważną ranę. Złapałam go delikatnie za pyszczek i zaczęłam oglądać zranione miejsce.
- Auć to boli ! - syknął jak małe dziecko.
- Przepraszam, chodź do mnie opatrze ci to.
- Dam radę.
- Nie, proszę cię no !
Kazan zaśmiał się cicho pod nosem a do nas podbiegł nie ktoś inny niż Al. No ale trudno co było minęło jak nie zacznie tematu to się nie zdenerwuje.
- Do czego tutaj doszło ? - zapytał dociekliwie.
- Już po sprawie - powiedział spokojnie Kazan.
- Nie ciebie się pytam !
- Trochę za późno wiesz - warknęłam.
Popatrzył się na mnie zdziwiony po czym podszedł do mnie, jakby miał pretensje. Cofnęłam się o dwa kroki ale wpadłam na rannego basiora, oparłam się o niego delikatnie.
- A wy wogóle co tutaj razem robicie ?- zapytał.
- Nie twój interes - odparłam głucho.
- No i co ? Już się do niego kleisz tak ?!
- A nawet jeśli ?! Co cię to obchodzi ?!
- Sav nie warto - szepnął mi Kazan na ucho.
Popatrzyłam się na niego i uśmiechnęłam. Dzięki niemu opanowałam się i postanowiłam odpuścić, on był w podobnej sytuacji, rozumieliśmy się, poza tym na prawdę bardzo go lubiłam. Odwróciłam się tyłem do Al'a i popatrzyłam na demonicznego basiora.
- To idziemy tak ? - zaśmiałam się.
<Kazan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!