Ciepło, zmęczenie i nogi Jeff'a robiące mi za poduszkę... Chyba tylko tego aktualnie potrzebowałam, by zasnąć. Sam chłopak działał na mnie dziwnie, nie tak, jak Roy, Kaz, czy... Daniel. Przy nim stawałam się spokojniejsza, jakbym odkrywała siebie na nowo. Taką inną, lepszą wersję. Ostatnim, co usłyszałam, było trzaskanie drewna w kominku, potem została już tylko ciemność. A trwała ona przez ułamek sekundy. W jednej chwili była, w drugiej już otwierałam oczy. Pierwszym, co zobaczyłam, był wieczny uśmiech ciemnowłosego i światło płomieni nadające jego twarzy złotawy odcień, jakże odmienny od bieli.
- Jeszcze nie śpisz?- zapytałam cicho, zapewne wyrywając go z zamyślenia
- Ktoś musiał pilnować... No i nie chciałem cię budzić.
Uśmiechnęłam się lekko. Czyżby to była troska? A może się myliłam... Podniosłam się, nie spuszczając wzroku z jego twarzy.
- To teraz ja popilnuję, a ty się zdrzemnij, dobrze?
<Jeff?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!