Wizyta Moon była w pewien sposób zbawienna. Rana, którą sama sobie zadałam, zdążyła się zasklepić, a raczej zrosła się zewnętrzna warstwa skóry. Przynajmniej dzięki temu faktowi nikt nie zauważy i nie powiąże rozcięcia z moim przebywaniem nad wodą. Uśmiechnęłam się lekko, do chłopaka w niebieskiej masce. Intrygował mnie.
- Trzeba się kulturalniej przedstawić... A więc... Na imię mi Interfectorem, zaś na nazwisko Lunam. Miło mi, Eyeless Jack'u. Tylko...
- Tylko... tylko co?- zapytał nieśmiało
Powoli podeszłam do niego, naruszając przestrzeń osobistą. Dłońmi ujęłam materiał zasłaniający jego twarz i, uważając by nic nie uszkodzić, po prostu ściągnęłam. Ruchem tym odsłoniłam jego szarą skórę, przyozdobioną rumieńcami. Przekrzywiłam leciutko głowę w prawo, studiując każdy szczegół jego buzi, aż sama zrobiłam się czerwona.
- Grzechem jest ukrywać tak cudowną twarz.- wyszeptałam- I wybacz za moją śmiałość, dałam się ponieść ciekawości...
<Eyeless Jack?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!