- Oczywiście, wąsaczu. - powiedziałam, uśmiechając się. - Jednak nie będzie to historia Niebieskiej Zorzy. Na to przyjdzie czas. - dodałam.
- Zamieniam się w słuch.
- Daleko, bardzo daleko stąd, w państwie zwanym Clarines była pewna wataha. Liczyła ona zaledwie piętnastu członków. Jednak wszyscy byli rodziną, których nie łączyły więzy krwi. Clarines było wysunięte na południe, więc zawsze było tam ciepło. Florę stanowiły niezwykłe, granatowe i fioletowe kwiaty, a fauna była tak duża, że nie dało się zliczyć zwierząt. Wymarzone miejsce na watahę, prawda? - zapytałam, a Blair gorąco pokiwała głową, popijając czekoladę. - Wilki i ludzie żyli w harmonii. Zwierzęta chroniły ludzi przed barbażyńcami, ci odwdzięczali się pełnym zaufaniem i miłością. Jednak pewnego dnia do południowego państwa dotarli ludzie z zupełnie innych stron. Byli oni zawziętymi kłusownikami. Jeden z nich dopuścił się najgorszego - zamordował młodziutkiego syna Alf. Właśnie przez tego osobnika zaufanie wilków runęło jak karciany domek. Odpuścili sobie chronienie ludzi, choć trudno było im się pogodzić z tym, że nie usłyszą dziecięcego śmiechu, czy głosu. Ludziom nie było łatwiej - rozpaczali nad tym, że stracili obrońców i najlepszych przyjaciół jednocześnie. Jak się miało okazać, kłusownicy byli zdrajcami. Najpierw zniwelowali obronę Clarines, następnie wywołali wiele wojen domowych, by w końcu obalić monarchię. Jednak wilki coś czuły. Koczując niedaleko granic, jedna z wader - Yona - posłyszała o nikczemnym planie obcokrajowców. Zdecydowała się powiadomić o tym Alfy. Jednak para przywódców straciła zaufanie do gatunku ludzkiego i nadal opłakiwała śmierć synka. Yona wyruszyła więc na wyprawę z basiorem o imieniu Zen. Pod osłoną nocy dotarli do stolicy państwa. Słyszeli zaniepokojone szepty mieszkańców dotyczące wojny. Jednak nie doszło do rozlewu krwi. Bohaterskie wilki ochroniły parę królewską przed atakiem wrogów. Przez tę przygodę Yona i Zen zbliżyli się do siebie. Założyli nową watahę i zakochali się w sobie. W ten sposób wilki ponownie zjednoczyły się z ludnością Clarines, tym razem chroniąc się wzajemnie. A Yona, Zen i ich szczeniaczki - Obi i Kiki żyli długo i szczęśliwie. - zakończyłam historię promiennym uśmiechem. No, nie sądziłam że dam radę wymusić takie coś na szybko..
< Blaiiir? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!