Objąłem Sav swoim wielkim ogonem jak małego szczeniaka, i prawię nie było jej widać. Ukryłem ją moim skrzydłem. Savey spała i chyba nie miała zamiaru wstawać, ułożyłem pyszczek na łapach i zasnąłem spokojnie.
Obudził mnie dopiero małe wiercenie śpiącej Sav która chciała zmienić pozycję i spała dalej. Uśmiechnąłem się. Savey jednak po godzinie obudziła się i zdziwiona powiedziała
-byłeś przy mnie cały czas?
-owszem-mruknąłem
<Savey?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!